Janecki: Niech PO się cieszy, że to tylko buczenie
Politycy PO i ich medialne lizusy powinni dziękować Bogu, że spotykają ich tylko gwizdy i buczenie.
Przeciętny Polak widzi w telewizji zadowolonych z siebie, przemądrzałych bubków z PO, korzystających z monopolu na koryto, a jego pouczających, że powinien zasuwać i nie podskakiwać, i szlag go trafia.
Nikt nas nie kocha, nikt nas nie lubi - jęczą i chlipią politycy PO. A dziennikarscy wazeliniarze tej partii nie mogą zrozumieć, jak można nie kochać ich ulubieńców. I wszystkich, którzy odmawiają miłości do partii miłości hurtowo nazywają hejterami. Podobny proces jak obecna jedynie słuszna i nieomylna partia w latach 80. przechodziła PZPR. Towarzysze sekretarze na plenach i biurach politycznych żalili się, że naród z jakiegoś powodu ich nie cierpi, a powinien kochać. Szczególnie mocno odtrącenie narodu i miłosny zawód przeżywają działaczki PO, od Agnieszki Pomaskiej przez Urszulę Augustyn i Iwonę Śledzińską-Katarasińską po Hannę Gronkiewicz-Waltz i Ewę Kopacz. Nie przychodzi im do głowy (albo nie chce przyjść), że to nie w Polakach tkwi przyczyna, tylko w jedynie słusznej partii i jej działaczach (działaczkach).