Jak system chciał dopaść szefa CBA
Prokuratorzy, którzy za walkę z korupcją ścigali byłego szefa CBA, sami mieli „lepkie” ręce. Odsłaniamy kulisy prokuratorsko-sądowej operacji na polityczne zlecenie, której celem było wsadzenie do więzienia i wyeliminowanie z życia publicznego Mariusza Kamińskiego, dziś ministra od służb specjalnych – pisze Wojciech Biedroń na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Autor artykułu „Jak system chciał dopaść szefa CBA” demaskuje kulisy nagonki, jaką na „szeryfa od korupcji” rozpętały poprzednie władze.
„Dobrze zorganizowaną grupę przestępczą nazywamy mafią, najlepiej zorganizowaną mafię nazywamy państwem” – pisał aforysta, satyryk Andrzej Majewski. To zdanie doskonale pasuje do politycznej operacji, jaką państwo pod rządami koalicji PO-PSL zorganizowało przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu, byłemu szefowi Centralnego Biura Śledczego . Ścigający Kamińskiego dziś sami są ścigani za łapownictwo – pisze Biedroń.
Publicysta „wSieci” wyjaśnia, że przyczynkiem do ataku na szefa CBA stała się sprawa tzw. afery gruntowej. Kamińskiemu zarzucano przekroczenie uprawnień w sprawie, która tylko dlatego nie zakończyła się pełnym sukcesem, ponieważ doszło do przecieku, którego miał się dopuścić Janusz Kaczmarek.
Kiedy rząd PiS traci jesienią 2007 r. władzę i przejmuje ją PO do spółki z PSL, zaczyna się polowanie na szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Śledztwo w sprawie rzekomego przekroczenia uprawnień podczas akcji mającej na celu zdemaskowanie afery gruntowej dostaje rzeszowska prokuratura. To nie przypadek. To najbardziej zaufana prokuratura. Były szef rzeszowskiej Prokuratury Apelacyjnej Zbigniew N. jest już wtedy doradcą nowego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Na czele rzeszowskiej prokuratury staje Anna H., przyjaciółka Zbigniewa N. – zauważa Biedroń.
Śledztwo przeciwko Kamińskiemu i jego zastępcom w CBA toczy się w rytm politycznych potrzeb nowego rządu. Początkowo niemrawo. Ale zwrot następuje, gdy CBA wykrywa aferę hazardową, w którą są uwikłani ministrowie rządu Donalda Tuska. Nagle, po dwóch latach, prokuratura wydaje we wrześniu 2009 r. postanowienie o przedstawieniu Kamińskiemu zarzutów. Dla premiera Tuska to pretekst, by odwołać go ze stanowiska szefa CBA. Ścigający staje się ściganym. „Trzeba zabezpieczyć Polskę i rząd przed politycznymi pułapkami CBA” – ogłasza Tusk. Nikt nie słucha Kamińskiego, który ujawnia, że na prowadzącego śledztwo prokuratora wywierano naciski, by postawił mu zarzuty, mimo że nie było do tego podstaw – wyjaśnia Wojciech Biedroń.
Teraz okazuje się, prokuratorzy dotarli do nowych dowodów, które pokazują, jak bardzo wrabiany był Kamiński.
Więcej o polowaniu na szefa CBA w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” już 7 listopada, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.