Jak mainstream z prezydentem prawdzie pomagali
Wojciech Młynarski, gdy tworzył jeszcze poezję, nie agitki, napisał kiedyś piosenkę „Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy” – o relacjach społeczeństwa z socjalistyczną władzą. Dziś taką „babcią” stał się dla głównego nurtu Bronisław Komorowski – pisze Krzysztof Feusette, dziennikarz i felietonista tygodnika wSieci.
Publicysta zastanawia się dlaczego przegrane wybory nie stały się dla prezydenta Komorowskiego okazją do zmiany swojej strategii wizerunkowej. I jak to możliwe, że z każdą niemal jego wypowiedzią wciąć widać tę wielką butę, która stała się przyczyną porażki? Podpowiadać próbuje prezydentowi mainstream (tu autor odwołuje się do wywiadu w jednym z tygodników opinii). Ale powodów klęski wyborczej wciąż szuka się przede wszystkim w okolicznościach zewnętrznych: - Po pierwsze, pan prezydent, nie wiedzieć czemu, został przez Polaków „uznany za część obozu władzy”. Po drugie, Paweł Kukiz. Po trzecie — jak twierdzi Komorowski — „obie telewizyjne debaty, które w badaniach opinii publicznej zostały przez niego wygrane, nie przyniosły efektu w postaci odwrócenia trendu”. Dodać trzeba, że ani Paradowska z Baczyńskim, ani sam prezydent nie podają źródeł owych „badań opinii”, co może zastanawiać — szczególnie w przypadku debaty nr 2, przegranej przez Komorowskiego z kretesem, nawet w opinii gwiazd mainstreamu – pisze felietonista wSieci.
- Wszystko to jednak drobiazgi przy tym, z czym tak naprawdę musiał się zmagać odchodzący prezydent. Była to bowiem „zorganizowana, gigantyczna akcja czarnego PR, demolowania wizerunku, niszczenia godności, przeprowadzona z nieprawdopodobną brutalnością i skutecznością”. I znowu niedosyt, bo głowa państwa nie precyzuje, czy np. swoją legendarną już wyprawę do Japonii albo mini szkołę przetrwania na warszawskich ulicach zalicza bardziej do „demolowania”, czy „niszczenia” swego wizerunku – czytamy.
Nawet jeśli pojawiają się jakieś błędy w kampanii, to prezydent oczywiście nie miał na nie wpływu:
- „Prezydent nie może być krytykiem rzeczywistości, tak jak mogą być nimi jego konkurenci. Prezydent musi dbać o to, aby obywatele nie stracili szacunku do państwa” — tłumaczy swoją wyborczą narrację „cząstka tej polskiej drogi do wolności”, jak sam siebie w wywiadzie nazywa. I pyta retorycznie: „Jak można było tylu Polakom wmówić, że po 26 latach wolności, mimo gospodarczej prosperity, trzeba będzie Polskę odbudowywać ze zgliszczy jak po wojnie”. Smutne to słowa, bo wskazują, że głowa państwa nie śledziła zbyt uważnie wystąpień swego głównego kontrkandydata. Słowa bowiem o „odbudowie ze zgliszczy” nie pochodzą od Andrzeja Dudy, ale od premier Kopacz, która — wspierana dzielnie przez TVN24 — próbowała wmówić rodakom, że kandydat PiS nie widzi różnicy między rokiem 2015 a 1945 – pisze Krzysztof Feusette.
Więcej o refleksjach powyborczych Bronisława Komorowskiego pisze Krzysztof Feusette w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 20 lipca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.