Jachowicz: Duchy czuwają, Europa czeka...
Czy premier i minister spraw zagranicznych szukają przyszłości w unijnych stanowiskach?
Czy możliwe jest, że działania Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, by pomóc Ukrainie w wyrwaniu się z żelaznego uścisku Putina, w jakim trzyma naszych wschodnich sąsiadów, dzięki okupacji Krymu, są obliczone na zajęcie w niewielkiej przyszłości jakiegoś eksponowanego stanowiska w Unii Europejskiej?
- To niemożliwe
– kwestionuję tę sugestię.
- Na własne uszy słyszałem jak ledwie kilka tygodni temu podczas spotkania dziennikarzami, Donald Tusk stanowczo zaprzeczał temu, że coś go ciągnie do Brukseli. Odwrotnie, twierdził, że o niczym innym nie marzy, jak tylko o trzeciej kadencji bycia premierem. - Mam jeszcze tyle do zrobienia
– mówił.
- Jesteś dość naiwny w sprawach polityki
– odparł mój rozmówca, który zdarł podeszwy na sejmowych korytarzach.
Jak sobie wyobrażasz, że któryś z nich przyzna się teraz, że ma unijne ambicje? Przecież tu nie chodzi o start na posła do Euro Parlamentu i chwalenie się wysokim miejscem na liście kandydatów, lecz o poważną stawkę. Obydwaj będą utrzymywali swoje prawdziwe zamiary tak długo, jak będzie to tylko możliwe. -Ścigają się. To jest pewne
– przekonywał mnie ekspert w sprawach polityki.
- Stąd bierze się u nich taka wobec Putina. Radykalna zmiana stosunku do niego. Mnie to wygląda na rodzaj gry, a nie ich prawdziwe przekonania. Co, dopiero teraz przejrzeli na oczy? Przedtem nie wiedzieli kim jest przywódca Rosji? Nie znali jego imperialnych zapędów i bezwzględności w traktowaniu ludzi. Dopiero teraz zrozumieli, że Putin nie pozbył się natury oficera KGB?
- Tak widzę
– odparłem
– jak mocno tupie nogą Radosław Sikorski w rozmowie z „Daily Telegraph”:
- Nie można dopuścić do tego, by prezydentowi Władimirowi Putinowi udało się zmienić granice w Europie. Albo po spotkaniu z szefami dyplomacji w Brukseli, kiedy apelował do władz Rosji:" Nie wchodźcie na Ukrainę, to będzie miało bardzo poważne konsekwencje. To byłby brzemienny w skutkach błąd".
- Jednak z drugiej strony
– próbowałem nadal podważyć wersję swojego znajomego
– jak można mówić o rywalizacji, jeśli Sikorski, mówiąc o ewentualnych perspektywach Donalda Tuska w UE, twierdził, że polski premier „nadawałby się doskonale na każde stanowisko”.
- Czekaj, przepraszam, ale co miał Sikorski mówić? Może to, że Tusk nie nadaje się na żadne stanowisko? I powiedzieć o sobie: "Ja, to co innego". Mogę ci nawet powiedzieć, że na moje oko, każdy z nich ma swojego dobrego ducha. Donaldowi Tuskowi patronuje – co nie jest żadna tajemnicą – Angela Merkel.
- A Radosławowi Sikorskiemu?
– wystrzeliłem jak z procy.-
Pomyśl.
- Nie mam pojęcia.
- Tak, niestety myślałem. No już dobrze, powiem. Catherine Ashton, szefowa unijnej dyplomacji.
- No wiesz, nigdy bym się nie domyślił.