Im dalej w smoleński las, tym więcej dławiącej niepewności
Lepiej by mieć pewność, że żyjemy w kraju, któremu nie zabito bezkarnie prezydenta. Tylko na czym ją opierać? Trzy lata i trzy kwartały... i w dalszym ciągu nie wiadomo, co się tam stało. To znaczy oficjalnie niby wiadomo, ustaliła to Komisja Millera i Laska.
Ziemia było za wysoko, samolot za nisko, zahaczył o brzozę, urwał skrzydło, zrobił półbeczkę i spadł. Bardzo bym chciał, żeby ta „oficjalna prawda” znalazła potwierdzenie, ale póki co – nie znajduje. Zaprzeczają jej wyniki badań profesorów i ekspertów wspierających Zespół Poselski posła Macierewicza, podważają niektóre ustalenia prokuratury.Brzoza uderzona niżej, a złamana wyżej. Brak danych o powierzchni i utracie sił nośnych samolotu, nie wiadomo na podstawie jakich danych Komisja obliczyła, że samolot wykonał półbeczkę, nie zgadzają się liczby, wielkości, jak choćby te, ze samolot miał utracić 6 metrów długości skrzydła, ale rozpiętość skrzydeł w wyniku tej utraty zmniejszyła mu się o siedem i pół metra. Wszystko to mierzone było zdaje się metodą pi razy oko, pi razy drzwi. Im dalej w smoleński last, tym więcej dławiącej niepewności.
Dławiącej, bo chyba wszyscy wolelibyśmy żyć w kraju, któremu nie zabija się bezkarnie prezydenta. I który okoliczności śmierci własnego prezydenta i innych ofiar potrafi rzetelnie wyjaśnić. Mimo wszystko próbujemy wyjaśnić. Wiem, że senatorowie Prawa i Sprawiedliwości zadają dziś doktorowi Laskowi kolejne pytania.
Oto ich treść:
Udzielając 5 grudnia 2013 roku odpowiedzi na nasze oświadczenie senatorskie z dnia 3 października 2013 roku, stwierdził pan, że samolot podczas kolizji z brzozą utracił duży fragment skrzydła (około 6 metrów) wraz z lotką.
Prosimy o wyjaśnienie:
Po pierwsze - jaka była powierzchnia tego urwanego fragmentu skrzydła wraz z lotką oraz kto i kiedy dokonywał oględzin i pomiarów tego oderwanego fragmentu skrzydła?
Po drugie – jaka była powierzchnia nośna samolotu do chwili kolizji z brzozą, a jaka po kolizji, jaką część powierzchni nośnej samolot utracił w wyniku tej kolizji, czy komisja w ogóle to badała? Jaką powierzchnię oderwanego skrzydła i jaki procentowy ubytek sił nośnych założyła Komisja do obliczenia, ze samolot przed rozbiciem wykonał półbeczkę? Kto tych obliczeń dokonywał?
Po trzecie – w cytowanej odpowiedzi z 5 grudnia ub. roku podał Pan, że samolot przed kolizją z brzozą miał rozpiętość skrzydeł 37,55 metra, a po kolizji, jak pan sam napisał - około 30 metrów. Jak to możliwe, że w wyniku utraty około 6 metrów skrzydła (taka wielkość też pan sam nam podał) samolot utracił ponad 7,5 metra rozpiętości skrzydeł? Jaka utratę rozpiętości skrzydeł, na podstawie czego ustaloną, przyjęto do obliczeń, że samolot po kolizji z brzoza wykonał półbeczkę?
Po czwarte – kto i kiedy z członków Komisji dokonywał pomiaru brzozy, kto ustalił, ze została ona uderzona na wysokości 5,1 metra, mimo ze według ustaleń prokuratury przełamanie brzozy nastąpiło na wysokości 6,66 metra? Czy jest technicznie możliwym, aby przełamanie brzozy nastąpiło nie w miejscu uderzenia w nią skrzydła, lecz powyżej tego miejsca? Jaką wysokość przełamania brzozy Komisja przyjęła do obliczeń, na podstawie których ustaliła, ze samolot wykonał półbeczkę?
Po piąte – jaka była długość i jaka była masa odłamanego fragmentu (wierzchołka) brzozy? Kto ze składu Komisji i kiedy dokonywał oględzin, badań i pomiarów tego fragmentu?
Po szóste – Czy w brzozie ujawniono wbite w nią fragmenty samolotu, a jeśli tak, ile tych fragmentów było, jaka była ich ich wielkość i masa, z jakich części samolotu one pochodziły, a także kto ze składu Komisji i kiedy dokonywał oględzin i pomiarów tych szczątków samolotu, ujawnionych w brzozie?
Po siódme – czy po zakończeniu prac Komisji i ogłoszeniu oficjalnego raportu końcowego, Komisja zlecała jeszcze jakieś badania i ekspertyzy, dotyczące katastrofy smoleńskiej, jeśli tak, to jakie ekspertyzy, kto je wykonywał i jakie były koszty ich opracowania?
Janusz Wojciechowski