Franczak: Kiszczak to zwykły zbrodniarz
„Po tej stronie co Kiszczak byli mordercy. Trudno mówić, by oni mieli jakiś honor”.
Stefczyk.info: Czesław Kiszczak, który w sądzie chętnie wykręca się problemami z pamięcią, pisze książkę, w której w formie wywiadu-rzeki wspomina czasy PRLu. Okazuje się, że jednak pamięć ma dobrą. O sprawie pisze „Super Express”. Jak Pan ocenia te doniesienia?
Marek Franczak: Ludzie ze starej nomenklatury pozałatwiali sobie bezkarność. To nie tylko dotyczy Kiszczaka, ale wielu innych osób. Miałem okazje śledzić wiele spraw ubeków, m.in. toczących się w Lublinie. Prokuratura IPN wszczęła jakiś czas temu śledztwo ws. odcięcia głowy mojego ojca, Józefa Franczaka. Okazało się, że żaden z żyjących ubeków i stalinowskich prokuratorów nie może zeznawać. Zasłaniali się zaświadczeniami, że nie mogą zeznać ze względu na zły stan zdrowia. Takie przypadki nie są odosobnione. Ci ludzie śmieją się społeczeństwu w twarz. I robią sobie co chcą.
Jak Kiszczak?
Dokładnie tak samo. Kiszczak zasłania się niepamięcią, a po wyjściu z sali sądowej, w domu pamięć mu cudownie powraca. Dla mnie to jest śmiech na sali. Ci ludzie drwią z wymiaru sprawiedliwości i całego społeczeństwa. Tak to należy odbierać.
Dlaczego ci ludzie na to sobie pozwalają?
Dzieci ludzi budujących komunistyczną nomenklaturę i ich znajomych pełnią obecnie ważne funkcje. Ci ludzie są prokuratorami, sędziami. Nie łudźmy się - stara nomenklatura ma wciąż bardzo silne wpływy w polityce i sądownictwie. I w większości sądy przychylają się do ich wniosków, dotyczących np. stanu zdrowia. To jest kpina ze sprawiedliwości.