Fijołek w "Sieci": Coś więcej niż reset?
Ogłoszone przez Prawo i Sprawiedliwość nazwiska kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego to jasny sygnał wysłany przez Jarosława Kaczyńskiego.
Ogłoszone przez Prawo i Sprawiedliwość nazwiska kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego to jasny sygnał wysłany przez Jarosława Kaczyńskiego: potrzebne są nam mały reset personalny, szarpnięcie cuglami i potraktowanie wyborów do europarlamentu śmiertelnie poważnie – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Marcin Fijołek.
Dziennikarz omawia reakcje, z jakimi spotkało się ogłoszenie przez PiS nazwisk kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego: zaskoczenie – to jedno z najczęściej powtarzanych słów tuż po decyzji kierownictwa PiS co do kandydatów tej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na liście oprócz murowanych kandydatów (jak choćby dotychczasowi europosłowie) znaleźli się m.in. Joachim Brudziński, Beata Szydło czy Patryk Jaki – politycy z pierwszej linii frontu, których nieobecność może osłabić obóz Zjednoczonej Prawicy w Polsce.
Autor zauważa, że jeszcze kilka tygodni temu niewiele wskazywało na tak wyraźne wsparcie list do PE kandydatami obytymi w polskiej polityce, lubianymi przez wyborców PiS. Początkowo kształt list nie zapowiadał tak dużego zaskoczenia; nazwiska nie były przesadnie mocne, raczej obliczone na grę na przeczekanie niż duży reset. W ostatnich tygodniach szefowie okręgów PiS dostali jednak jasny sygnał: listy trzeba wzmocnić. I to bardzo. Efekt może nieco zaskakiwać, bo nie ma co kryć – ten mały »reset« list wyborczych jest faktem, i tak to zresztą odbierają posłowie i szeregowi działacze PiS. Indywidualne wyniki wykręcone przez Beatę Szydło, Patryka Jakiego czy Joachima Brudzińskiego mają być na tyle dobre, że pozwolą zdecydowanie wygrać wybory do PE i uzyskać pole position przed jesiennymi wyborami.
Marcin Fijołek wskazuje też, że odnowienie list wyborczych przez władze PiS ma również bardzo pragmatyczną stronę. Chodzi o wewnętrzną rywalizację na listach, co może skłonić poszczególnych kandydatów (jak choćby na Mazowszu, Pomorzu czy w Lubelskiem) do wytężonej pracy, by pokonać kontrkandydata z listy i zdobyć mandat.
W podsumowaniu artykułu autor podkreśla, że Jarosław Kaczyński po raz kolejny udowodnił, że stać go na zagranie niekonwencjonalne, na małe wywrócenie stolika i zmuszenie partyjnych dołów (niemalże siłą) do bardziej wydajnej pracy. Można się zastanawiać nad siłą list w poszczególnych okręgach (Wielkopolska, Śląsk), ale z nieco szerszej perspektywy Kaczyński pokazał, że wybory do PE nie będą ani spacerkiem, ani nic nieznaczącą rozgrzewką. To naprawdę będzie pierwsza odsłona boju o wszystko. Kto przegapi ten moment, może już później nie nadrobić straconego dystansu.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 25 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.