Feusette we „wSieci”: Achtung, Polen!
„Nowy polski rząd postanowił przesunąć centrum decyzyjne z Brukseli i Berlina do Warszawy, co musiało naszych zachodnich sąsiadów zaboleć”.
„Jak dobrze, że Niemcy są tak blisko. Nikt skuteczniej od nich nie broni naszej wolności przed nami samymi” - pisze Krzysztof Feusette w najnowszym tygodniku „wSieci”.
„Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans uroczyście ogłosił, że chce dialogu z polskimi władzami w kwestii
wyjaśnienia wątpliwości co do obowiązującej w Polsce praworządności. Żadnych konkretów, pół choćby merytorycznej przesłanki. Nic dziwnego, skoro źródłem wiedzy unijnych urzędników na temat sytuacji w Warszawie są niemieckie media — i w Niemczech, i w Polsce budujące narrację tak agresywnie antypolską, że dostrzegalną już nawet przez antypisowską opozycję” - -pisze publicysta i dodaje:
„Jeszcze za komuny Andrzej Rosiewicz roztaczał przed słuchaczami czarne wizje tego, co by było, „gdyby w kuchni ktoś przy
dziecku mówił po niemiecku”. Dziś wiemy już, że w „najlepszej Polsce, jaką mieliśmy w dziejach”, jak twierdził klęczący przed nimi Radosław Sikorski, to Niemcy właśnie są strażnikami naszej demokracji”.
Jak przypomina Feusette, przez osiem lat rządów PO-PSL nasi bogatsi sąsiedzi nie dopatrzyli się nad Wisłą żadnych nieprawidłowości.
„Ani wtedy, gdy dokonywano rzezi w mediach publicznych, wyrzucając WSZYSTKICH krytykujących Platformę dziennikarzy, a potem z wielką łaską przywracając program Jana Pospieszalskiego, który miał być dla tej medialnej dyktatury listkiem figowym. Ale listek skromny, a do ukrycia — ocean kłamstw, manipulacji, pogardy i hipokryzji mediów publicznych za rządów Donalda Tuska. To
się nie mogło udawać wiecznie. W dobie pełnej symbiozy TVP z antyopozycyjną i prorządową TVN rodacy zaczęli szukać prawdy gdzie indziej” - wyjaśnia publicysta.
I wylicza dalej: „Niestety, nie dało się także słyszeć choćby pół przytyku pod adresem polskiego rządu, gdy za koalicji PO-PSL wybuchały kolejne afery związane z nowymi ustawami i starymi przekrętami. Nawet wtedy, gdy „chłopcy z ferajny” rządzący Polską przez lat osiem, przy okazji afery taśmowej skompromitowali się ostatecznie brakiem ochrony wywiadowczej, marnotrawieniem
publicznych pieniędzy, ale przede wszystkim — wolą zniszczenia Konstytucji RP tak, by opozycja nie mogła przejąć w Polsce władzy — nawet wtedy niemieccy strażnicy demokracji nie byli skłonni wydać z siebie choćby ćwierć artykułu czy wywiadu,
w którym pochyliliby się z troską nad stanem polskiej demokracji. Ale skończyło się”.
„Nowy polski rząd postanowił przesunąć centrum decyzyjne z Brukseli i Berlina do Warszawy, co musiało naszych zachodnich sąsiadów zaboleć” - ocenił Krzysztof Feusette.
Cały artykuł Krzysztofa Feusette w największym konserwatywnym tygodniku opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 18 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.