Dudabusem w Polskę
„Start kampanii kandydata PiS to był nokaut!”
„Posłuchaj pan, co ludzie mówią. W każdej rodzinie jest jakiś młody, co go tu nie ma, bo musiał wyjechać. Do Niemiec, do Anglii. Za pracą” – radziła Andrzejowi Dudzie mieszkanka Ostrowi Mazowieckiej. Kandydat PiS na prezydenta po niezwykle udanej konwencji wyborczej znów ruszył w Polskę – początek kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy w najnowszym tygodniku „wSieci” opisują Marcin Wikło i Marcin Fijołek.
Przede wszystkim Dudabus, a nie Dudobus — zastrzegają sztabowcy kandydata PiS na prezydenta. Podobno po to, żeby się nie kojarzył z Tuskobusem, który kiedyś pomógł Platformie w wyborczym zwycięstwie. Ale czy to możliwe? „To polski Autosan, polski produkt, polska myśl techniczna, to jest to, czego nam dzisiaj bardzo brakuje i co powinniśmy odbudować” — tłumaczył Andrzej Duda na konferencji przed wyjazdem w teren. Różnica jest taka, że Tusk jeździł Setrą, autokarem o wiele bardziej ekskluzywnym i… produkcji niemieckiej – przypominają autorzy.
Podczas tej samej konferencji pada też pytanie o debatę z Bronisławem Komorowskim. „Jestem gotowy w każdej chwili, nawet gdyby chciał czytać z kartki” — kandydat PiS na prezydenta jest w doskonałym humorze. Bywa uszczypliwy, bo jesteśmy dzień po bardzo udanej dla niego konwencji wyborczej. „Koledzy się śmieją, że po moim sobotnim wystąpieniu prezydent Komorowski przestraszył się i chowa się za plecami swojego koalicjanta. Niech przyjdą razem, nie ma sprawy” — mówi Andrzej Duda. To znów przytyk do tego, że zamiast Komorowskiego do debaty zgłosił się kandydat PSL Adam Jarubas – czytamy w tygodniku „wSieci”.
Autorzy przedstawiają charakterystykę kandydata i pokazują kulisy doskonale zorganizowanej konwencji wyborczej: - Andrzej Duda wchodzi na scenę niczym pięściarz przed walką — głośna muzyka, wokół młodzi wolontariusze ze sztabu. Uśmiechy i uściski. Jest wzruszony, podchodzi do rodziców oraz żony i córki, drży mu podbródek. Głos łamie mu się na początku przemówienia, ale po chwili nerwowość mija. Duda wspomina Lecha Kaczyńskiego, mówi przez 40 minut. Odnosi się też do urzędującego prezydenta. „Mam zbyt dużo energii, żeby siedzieć pod żyrandolem!” — wykrzykuje, a z sali odpowiadają mu głosy: „Andrzej Duda — to się uda” i „Andrzej Duda prezydentem!” – opisują dziennikarze „wSieci”.
„Dlaczego zaczyna pan tour po Polsce właśnie od tych powiatów?” — pyta Dudę jedna z dziennikarek ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. „Szanowna pani, zdążyłem odwiedzić już 74 powiaty. Żałuję, że pani tego nie odnotowała” — odpowiada nieco poirytowany. „Rzeczywiście, pani telewizja o tym nie poinformowała” — uśmiech nie schodzi mu jednak z twarzy. Duda cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania i już jest gotowy do kolejnego wywiadu. Ustawiają się kolejni dziennikarze, w autokarze jest ciasno, ale przy przednich siedzeniach można zorganizować terenowe studio. Wywiadom przysłuchują się Joachim Brudziński i Marcin Mastalerek. Żartują z dziennikarzami. Atmosfera święta po konwencji trwa w najlepsze –czytamy.
O szczegółach i trudach kampanii, olbrzymiej liczbie spotkań i innych wyzwaniach stojących na drodze kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta piszą Marcin Wikło i Marcin Fijołek w najnowszym numerze „wSieci”, w sprzedaży od 16 lutego br., także w formie e-wydania na www.wsieci.pl/e-wydanie.