Dorn: nie czuję związków z żadną partią
"Nie czuję plemiennego czy emocjonalnego związku z żadną partią, z PO włącznie".
Nie czuję żadnego plemiennego czy emocjonalnego związku ani z żadną partią – z Platformą włącznie – ani z rodziną ideowo-polityczną prawicy – z Ludwikiem Dornem na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci” rozmawia Marcin Fijołek.
Ludwik Dorn mówi przede wszystkim o kandydowaniu z listy PO. Wyjaśnia powody swojej decyzji m.in.: dlaczego miałbym odejść, skoro publicznie, jasno i wyraźnie formułowałem swój punkt widzenia oraz moją ofertę wobec Platformy, motywowaną moją oceną PiS jako niezdolnego do sprawnego rządzenia ani do wprowadzenia zmian instytucjonalnych. Obecny PiS jest zupełnie innyod tego z 2004 i 2005 r. — oni idą do władzy wyłącznie z postulatami socjalnymi, a gdzie jest projekt zmian instytucjonalnych? […] I właśnie to jest moje zadanie — będę robił wszystko, by wątek zmian instytucjonalnych był w Platformie obecny. I zgoda, on może nie jest pociągający masowo dla wyborców, ale elitarnie — tak. W dodatku buduje poczucie, że ekipa, która chce rządzić, ma pomysł na państwo. Wyborcy widzą to tak: może i my się na tym nie znamy, może to czarna skrzynka, ale oni mają inżynierów i znających się na technice, więc można im zaufać i w tej kwestii.
Ludwik Dorn tłumaczy się ze swojej transformacji, zmiany stron politycznej sceny: ja zaczynam myśleć interesami Platformy. Jestem w niej jako rezydent, a nie gospodarz, ale uważam, że ten wątek antypisowski być musi, bo ma swoją skuteczność wyborczą dla istotnej grupy wyborców, tylko o charakterze mniejszościowym — może nieco poniżej 20 albo niecopowyżej 20 proc. Szans na nawiązanierównorzędnej walkiz PiS to nie daje, ale zrezygnować z tego nie można. Ten wątek nie może być jednak jedyny ani dominujący. […] Czy różne osoby z kręgów kierowniczych podejmą poważną rozmowę z panią premier, która przecież też chce dobrze dla Platformy, dojdzie do korekty kursu i obok straszenia rządami PiS zostanie przedstawiony alternatywny projekt zmian? Liczę na to. Wówczas i ja będę mógł „postraszyć PiS” na zasadzie, że buja w stratosferze, a Platforma twardo stąpa po ziemi.
Polityk mówi także, co zrobi, kiedy nie otrzyma mandatu poselskiego: Uznam po prostu, że rubla nie zarobiłem. Co zrobię? Pewnie machnę ręką i pójdę na odwyk od polityki. Nie będę wygłaszał sądów w TVN24 jako były polityk, bo zazwyczaj taka rola służy wyłącznie do wyładowania politycznych frustracji. Czasem to trzeba robić, żeby wrzody na żołądku się nie otworzyły, ale dlaczego w telewizji?