Dlaczego Tusk nie zniszczy prawicy?
W najnowszym numerze tygodnika "Sieci"
Cel: całkowita anihilacja prawicy i wyeliminowanie jej przywódców z życia publicznego. Środki: aparat państwa, wsparcie z zagranicy, poparcie mediów głównego nurtu, agresja fanatycznych zwolenników. Finał: brak pewności sukcesu. Oto pięć przyczyn, dla których Donald Tusk ma małe szanse na zrealizowanie swojego planu – pisze Piotr Gursztyn w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Posiadanie władzy absolutnej zdaje się być niespełnionym marzeniem obecnej koalicji rządzącej. Pierwszym krokiem do jego realizacji będzie próba unicestwienia PiS. W jaki sposób? Może ona objąć trzy wymiary – delegalizację partii, odebranie finansowania lub uwięzienie polityków opozycji.
Nie da się nie zauważyć, że premier Tusk wprowadza tzw. nowe standardy, zatrzymując posłów i tak naprawdę robiąc z nagonki na PiS i z próby anihilacji Prawa i Sprawiedliwości swój program wyborczy. Na jego miejscu pamiętałbym jednak o tym, o czym mówił podczas pierwszego posiedzenia Sejmu prezydent Duda – że nie zawsze jest się władzą i opozycją, że za trzy lata role mogą się odwrócić i dziś tzw. nowe standardy, które wprowadza premier Tusk, mogą się obrócić przeciwko jemu i jego ludziom – komentował działania rządu prezydencki minister Marcin Mastalerek.
Ostateczna eliminacja prawicy z polskiego życia politycznego nie nastąpi – można o tym powiedzieć z dużym przekonaniem. Powodów jest wiele, a jeden z nich to sam Donald Tusk.
Tusk nie jest szczęśliwy z tego powodu, że musi być premierem. (…) Teraz prezydentura daje mu szanse na ucieczkę ze stanowiska szefa rządu. Ale jeśli ją wygra (…) straci większą część wpływu na rzeczywistość. Tylko jako premier ma dość władzy, aby wymuszać na podwładnych bezwzględność i przekraczanie granic prawa. Z pałacu prezydenckiego nie będzie mógł też rządzić ani koalicją, ani nawet własnym ugrupowaniem. A w obu przypadkach mamy do czynienia z niezbyt spójnymi bytami, więc zobaczymy zupełnie otwarte walki między różnymi środowiskami i frakcjami. Będą one bardziej zajęte tym niż „rozliczaniem PiS”, a co gorsza mogą szukać na prawicy doraźnego wsparcia w walce z wrogimi frakcjami – wskazuje Gursztyn.
Historia uczy, że konsekwencją liberalizmu jest niezadowolenie społeczne. Nie bez powodu w czasach PRL mówiło się, że socjalizm rozwiązuje problemy, które najpierw sam stworzył. Dlatego właśnie obecność prawicy jest niezbędna.
Dzisiejszy liberalizm nawet nie stara się rozwiązywać wywoływanych przez siebie problemów. Mowa o niewydajnej polityce gospodarczej, co łączy się z masowymi zwolnieniami, likwidacją zakładów pracy, spadającymi wpływami budżetowymi, niepewną przyszłością programów socjalnych. A także o całkowitym braku oporu wobec szalonych pomysłów eurokratów oraz wygaszaniu projektów infrastrukturalnych, co jest odbierane jako uległość wobec Niemiec. Platforma ma słaby słuch społeczny. Uważa, że dzięki wsparciu silnych mediów i swojemu PR-owi powyższe okoliczności nie będą problemem. Zresztą, gdy się z nimi styka, „ripostuje”, że to pisowska propaganda – podsumowuje publicysta.
Jakie są inne powody, które wskazują na to, że prawica nie zniknie z polskiej sceny politycznej? Jaki związek mają z tym wybory prezydenckie oraz sprawa Marcina Romanowskiego? I co wspólnego z polityką ma biologia?
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.