Czy minister Szczurek jest „słupem”?
Jakiś czas temu w swoim tekście na blogu pytałem czy nowy minister Mateusz Szczurek nie został „oddelegowany” przez szeroko rozumiany sektor finansowy na stanowisko szefa resortu finansów i przytoczyłem kilka argumentów, które mogły potwierdzać taką właśnie tezę.
Pisałem wtedy, że został on wprawdzie przez premiera Tuska przedstawiony na konferencji prasowej jako jeden z najzdolniejszych ekonomistów młodego pokolenia, nie chcę więc podważać jego kwalifikacji, bo zwyczajnie nie znam człowieka ale w najwyższym stopniu zaniepokoił mnie jako obywatela i posła RP, sposób tej nominacji i jej przyszłe skutki.
Bowiem żaden szanujący się kraj europejski, nie pozwoliłby sobie aby ministrem w jego rządzie został człowiek, który jednego dnia reprezentuje jako główny ekonomista dużą zagraniczną grupę bankowo-ubezpieczeniową (ING), a już drugiego, reprezentuje ten kraj jako szef resortu finansów.
Stwierdziłem więc że mamy do czynienia z klasycznym konfliktem interesów.
2. To pytanie zadawałem w kontekście procedowanej w Sejmie rządowej ustawy o zmianach w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), która zawierała aż trzy „bonusy” na rzecz właścicieli Funduszy czyli Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (takich jak zniesienie minimalnej stopy zwrotu, postawienie na dotychczasowym poziomie opłaty za zarządzanie, radykalne zwiększenie - z 5% do 30% - poziomu inwestycji za granicą).
Twierdziłem, że skoro w tak ważnym momencie dla przyszłości OFE i ich właścicieli czyli PTE, którzy do tej pory zarobili na Polakach przynajmniej 18 mld zł i chcą zarabiać dalej, oddelegowuje się do polskiego rządu na stanowisko ministra finansów głównego ekonomistę zagranicznej grupy bankowo-ubezpieczeniowej, to zasadnym jest pytanie czyje interesy będzie on teraz reprezentował?
Pytałem także czy premier Tusk jest pewien, że nowy minister który w banku zarabiał przynajmniej 50 tysięcy złotych miesięcznie, a teraz najwyżej 12 tysięcy złotych miesięcznie, naprawdę będzie pilnował interesów Skarbu Państwa?
Otwarcie także pytałem czy premier godząc się na takiego ministra finansów, nie ma żadnych wątpliwości, że może on „dwóm Panom służyć”, a jeżeli nawet jednemu to niekoniecznie musi to być polskie państwo?
Ustawa o OFE przeszła przez Parlament w takim kształcie jak chciał rząd, odpowiedzi na postawione pytania ze strony premiera Donalda Tuska, jak nie było tak nie ma.
3. Ale okazuje się, że mediach jest coraz więcej komentarzy, których jądrem jest zwracanie uwagi na niesamodzielność ministra Szczurka.
Otóż redaktor portalu wGospodarce.pl Arkady Saulski w wywiadzie udzielonym innemu portalowi Jagielloński24, mówi o nowym ministrze finansów tak: „on ma być mówiąc po bandycku „słupem”, który ma brać na siebie największe „gorąco” związane z uchwaleniem budżetu i rozmaitymi innymi tematami, a gdzieś za nim będą działali na pewno Jan Krzysztof Bielecki i Jan Vincent Rostowski”.
4. Co do tego, że Jan Krzysztof Bielecki działał i działa na zapleczu tego rządu, chyba nikt nie ma specjalnie wątpliwości.
To nazwisko było wymieniane między innymi w notatkach dyplomatów USA opublikowanych przez portal WikiLeaks, w których informowano właśnie o namawianiu przez Bieleckiego inwestorów ze Stanów Zjednoczonych do uczestnictwa w prywatyzacji zasobów polskiej ochrony zdrowia (choć oficjalnie rząd Tuska zarzekał się, że nie ma zamiaru prowadzić takiej prywatyzacji) czy też w przypadku prób wejścia inwestora rosyjskiego (Wiaczesława Mosze Kantora właściciela firmy Acron) do Zakładów Azotowych w Tarnowie.
Rostowski po odejściu z rządu sprawiał wrażenie, że wyjedzie za granicę ale teraz kiedy jednak Tusk zdecydował się go powołać do zarządu Platformy, wszystko wskazuje na to, że być może będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego, a jego pozycja polityczna w stosunku do obecnego ministra finansów, uległa znacznemu wzmocnieniu.
Wygląda więc na to, że redaktor portalu wGospodarce.pl, może mieć rację.
Zbigniew Kuźmiuk