Czas na prawdziwe polsko-ukraińskie „Euro”
„I tak nas zabijają, i tak nas ubijają, więc co będzie? Wojna będzie, nic dobrego nie będzie, ale my tej władzy tego nigdy nie przebaczymy” – mówi młody facet w Kijowie, w pomarańczowym kasku, chroniącym przed cegłą, ale nie przed kulą. Jeszcze niedawno pił piwo z kolegami wrzeszcząc „Ukraina, Ukraina!”, gdy jego piłkarze grali na naszym wspólnym Euro.
Czas na nowe „Euro”, znacznie poważniejsze niż tamto, choć przecież i tamto śledził cały świat. Czas na „Euro”, które wyjdzie z cudzysłowu, otworzy Europę na Ukrainę, pozwoli im obu się odbudować, a Rosji - mieć atrakcyjnego gospodarczo sąsiada.Stadiony wybudować łatwo, ulice – na całym świecie także, ale i u nas, i u Ukraińców było wyjątkowo ciężko, bo pod naporem tych samych patologii - korupcji, indolencji, krótkowzroczności, braku odpowiedzialności kogokolwiek za cokolwiek przed kimkolwiek.
U nich, co zrozumiałe, większego choćby dlatego, że w drodze do Unii musieliśmy to i owo oczyścić. Przyjaźń z tak okrutnym dla nas kiedyś sąsiadem, solidarność z nim w imię jego i naszej wolności, gotowość niesienia pomocy – zbudować niektórym jeszcze trudniej niż stadiony i ulice.
A jednak jest coś w ukraińskiej rewolucji nie tylko tragicznego, ale i wzniosłego, dającego nadzieję nawet tym, którym oddziały Janukowycza na naszych oczach odbierają życie. Po tej „pomarańczowej” cieszyliśmy się razem z nimi, dziś wspólnie krwawimy. Rozwój mediów sprawił, że bywamy w samym centrum, wspólnie z kamerzystą szarpiemy ramię człowieka, który oddał życie za wolną Ukrainę. On już naszego prawdziwego, wspólnego „Euro” nie zobaczy, ale może chociaż żona, rodzice, dzieci? Pomóżmy Ukrainie, każdy jak może i umie.
Caritas zaczął zbiórkę, podaję konto, bo może Komuś się przyda. Caritas Polska PL 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 z dopiskiem "Ukraina".
Krzysztof Feusette