Czabański: nowy manewr, stare numery



Na polskim forum ekonomicznym w Krynicy, premier Tusk ogłosił koniec kryzysu. Złośliwi przypomnieli, że nigdy nie ogłosił jego początku. Bo naszą „zieloną wyspę” kryzys, ponoć, ominął. A teraz to już go nie ma - na …słowo premiera. Tylko związkowcy, no i prawicowa opozycja burczą nienawistnie pod nosem, a nawet wychodzą demonstrować na ulice.
Ostatnio jednak rysuje się nowa sytuacja: rząd delikatnie zmienia stanowisko. Tusk zaczął się z umiarem wypowiadać o protestach związkowców. „Gazeta Wyborcza” wręcz związkowców broni, albo przynajmniej tłumaczy i rozumie. Jacek Żakowski pisze tak: „Związkowcy wyszli na ulice zjednoczeni, wolni od zależności partyjnych i uzbrojeni nie w stylisko i łańcuch, lecz w merytoryczny program, który zawiera wiele słusznych lub wartych uwagi postulatów. Związki zaprezentowały się nie jako wróg, lecz partner demokratycznej władzy, żądający szacunku i poważnego podejścia do swoich oczekiwań”. I dalej: „Związki pracodawców bronią anachronicznego modelu rozwoju opartego na eksploatacji nisko opłacanej pracy. Związki zawodowe są zdolne go zmienić, bo mają w tym interes i – jak się okazało – również niezbędną siłę”.
To nie jedyny taki głos w mediach koncernu „Agory” i w środowisku tygodnika „Polityka”. Czy oznacza to zmianę kursu władzy? Można sobie wyobrazić, że premier Tusk w Komisji Trójstronnej zawiera daleko idący kompromis z centralami związkowymi. Stać go na to finansowo dzięki zabraniu pieniędzy z OFE. Ma też pewne środki z Unii Europejskiej, które może wykorzystać jako pomoc publiczną dla wielkich zakładów przemysłowych; podobne wzmocnienie, tym razem dzięki polskim funduszom państwowym, można przeprowadzić w przemyśle zbrojeniowym. Tak zawarte porozumienie rządu ze związkami da się propagandowo przedstawić jako społeczny pakt dla Polski.
A stąd już tylko krok do uznania, że dla opozycji parlamentarnej nie ma w tym scenariuszu miejsca. Najważniejsze dla Polaków problemy (miejsca pracy, ochrona zdrowia, emerytury, świadczenia socjalne, oświata) załatwią pracujący z rządem i pracodawcami w Komisji Trójstronnej. Więc opozycja i jej walka z Tuskiem zejdzie na plan dalszy. Związki zawodowe wycofają się z ulic. A propaganda telewizyjna już to przedstawi jak trzeba.
Tusk może kombinować, że w ten sposób zdejmie wiatr z żagli Kaczyńskiego. Głosy, które pojawiły się w mediach prorządowych sugerują, że taka próba może być podjęta.
17 września 2013r. Krzysztof Czabański