Czabański: cenzura, cenzura, cenzura…
Rzecznik TVP zapowiedział, że będzie opracowana nowa umowa z Janem Pospieszalskim na program „Bliżej”. „Korzystna dla obu stron” – jak zaznaczył rzecznik w rozmowie z portalem Wirtualne Media. Korzyścią dla telewizji będzie to, że skontroluje, kto odwiedzi Pospieszalskiego w studio. A co z tego będzie miał pan redaktor Jan? Otóż, wbrew marudom, dużo. Sam się przecież zgłosił do prezesa tvp, żeby otrzymać informację jakich gości wolno mu zapraszać do programu? No, to się dowie. Ktoś powie, że Pospieszalski żartował, kpił, ironizował? No, tak nie można, telewizja to sprawa poważna.
Jak wiadomo, program „Bliżej” podpadł władzom tvp ponieważ zaproszono do niego Jacka Karnowskiego, szefa tygodnika nie kłaniającego się III RP. A tego władza w ogóle (w tym tvp) nie lubi. Bardzo nie lubi. Zastosowano więc znany z państw totalitarnych tzw. zapis na nazwisko. Karnowski albo inny Iksiński ma przestać istnieć w obiegu publicznym, a przynajmniej telewizyjnym. Paweł Nowacki, wydawca programu „Bliżej” wydał oświadczenie: „Jako człowiek, który współtworzył niezależny obieg prasowy za czasów komunistycznych, nie mogę się na to zgodzić”. Ja też się nie mogę zgodzić, bo, podobnie jak Nowacki, współtworzyłem w PRL-u w latach 1980-89 niezależny obieg prasowy. Problem jednak w tym, że dziś w mediach publicznych pierwsze skrzypce grają funkcjonariusze stanu wojennego, albo ludzie z opozycji, którzy niespodziewanie polubili komunę. Dlatego cenzura kwitnie.
Szykowane jest prawo, które pozwoli zablokować treści, jeśli ktoś poczuł się urażony lub dyskryminowany. Przykłady z ostatnich dni, wcale nie abstrakcyjne. Jeden transwestyta chwalił się publicznie, że był pedofilem. Dodał też, że to, co mówi, to wprawdzie „fantazja”, ale twardo (acz kłamliwie) zaznaczył, że pedofilia jest legalna. Inna transwestytka (umysłowa) stwierdziła, że komunizm to wspaniały ustrój. Nauczycielka szkół średnich! Spróbuj jednak skrytykować kogoś z takich groźnych społecznie prowokatorów, plotących bzdury, kłamstwa i obrzydlistwa, to zaraz oni sami i media lewicowo-liberalne (w tym wypadku, wyborcza.pl) podnoszą straszliwy krzyk. Jak tylko w Sejmie większość rządowa uchwali wspomniane prawo, do akcji wejdzie też prokurator i sąd. Już kiedyś bolszewicy krzyczeli: „Nie ma wolności dla wrogów wolności!” (znane zawołanie jakobina Louis de Saint-Justa) i pod tym hasłem wprowadzili jeden z najstraszliwszych i najkrwawszych zamordyzmów w historii Ludzkości. Dziś przeżywamy powtórkę z historii? Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji?!
I nie ma pieniędzy dla wrogów władzy! Reklamy ze spółek rządowych trafiają tylko do wybranych mediów prywatnych. Stanowią ich bardzo poważne źródło dochodów. Więc wiadomo, że rząd jest w tych mediach traktowany z dużą wyrozumiałością. Zwrócił na to uwagę poseł Adam Kwiatkowski, szef parlamentarnego zespołu do spraw obrony wolności słowa, w najnowszym tygodniku „Niedziela” (nr2 z 2014r.). Oczekiwania władzy są jednak większe: my wam płacimy, wy nas chwalicie. Dlaczego niby , mieliby nie wymagać, skoro płacą?
A mnie to przypomniało końcówkę PRL-u, gdy Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk (w skrócie: cenzura) nie zadowalał się już samym tylko wykreślaniem z gazet treści nieprawomyślnych. Urząd zaczął to i owo dopisywać do artykułów. Teraz zrobiło się podobnie. Z tym, że dziś media same dopisują, co trzeba, jak tylko zobaczą pieniądze na koncie. A robią to nawet z ochotą i nadmiarem, bo podejrzewają nie bez racji, że gdy władza się zmieni, to kurek z pieniędzmi podatnika dla wybranych zostanie zakręcony.
14 stycznia 2014r. Krzysztof Czabański