Cyrk Hamleta Biedronia
Warto przypomnieć mu, że nie tacy zawodnicy jak on brali się za antyreligijne krucjaty i wraz z nimi legli
- pisze na portalu wPolityce.pl Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
To zjawisko dość powszechne, że tonący chwytają się religii, choć akurat w przypadku Roberta Biedronia jest to chwytanie dość paradoksalne.
Bo przecież nie tak prezydent Słupska zaczynał. Miał być merytoryczny, miał być prezydentem wszystkich Słupczan, miał zając się codziennością. Oto wesołek w krótkich spodenkach zamieniał się w praktycznego męża stanu, który staremu Biedroniowi mówił całkiem jak herbertowski Fortynbras poległemu idealiście Hamletowi: „żegnaj książę, czeka na mnie projekt kanalizacji”.
I co? Proza życia wielkich polskich przeinwestowanych miast i miasteczek. Jest aquapark, ale są i długi. Miasto jest na skraju bankructwa. Ewa Kopacz jakoś na razie nie dała się ubłagać, by po prostu z budżetu państwa zaległości Słupska pospłacać. Bo i czemuż właściwie miałaby z Biedronia robić bohatera? Dość dziś platformerskich siedzeń do ratowania.
Co w tej sytuacji zrobił nieszczęsny Biedroń? Najpierw zaczął walkę z cyrkami, ale jak się okazało nie przejmuje ona tyle Polaków, by wszyscy zapomnieli o długach Słupska. No to teraz jest religia. Walka z Janem Pawłem II, a raczej jego portretem, ma być ratunkiem dla Roberta Biedronia, ale może okazać się jego bojem ostatnim.
Warto przypomnieć mu, że nie tacy zawodnicy jak on brali się ostatnio za antyreligijne krucjaty i wraz z nimi legli. A Palikota, Senyszyn, Lisa - Biedroń choćby na głowie stanął, w agresji, chamstwie, braku empatii i kultury, nie pokona. To po prostu nie ta liga, nie poradzi sobie tak jak oni.
Dlatego Panie Robercie, warto wykończyć w sobie Hamleta ponownie, portretom i cyrkom dać spokój, i zastanowić się, skąd jednak wziąć tę kasę.