Co wolno służbom?
Histeryczne pokrzykiwania o wszechobecnej inwigilacji są mocno przesadzone, ale to nie znaczy, że nie należy naciskać na zmianę rozwiązań ewidentnie wadliwych, a takie w znowelizowanej ustawie o policji niestety są – pisze Łukasz Warzecha.
Łukasz Warzecha podejmuje temat nowelizacji ustawy o policji tak intensywnie krytykowanej głównie przez KOD. Wskazuje, że nowelizacja ustawy została na nowym Sejmie wymuszona przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r. TK orzekł wówczas, że mechanizm kontroli nad pozyskiwanymi przez służby danymi jest niewystarczający – o czym alarmowały zresztą wielokrotnie za rządów Platformy Obywatelskiej organizacje pozarządowe […]. Chodzi o billingi, a także informacje z BTS, czyli „komórek” w sieci telefonii mobilnej. Poprzednia władza nie wykonała wyroku TK do końca swojej kadencji. Nowa władza, chcąc nie chcąc, zmuszona działać błyskawicznie, by zdążyć przed 7 lutego, musiała sięgnąć po projekt autorstwa PO.
Jak wskazuje autor sporne punkty nowej ustawy, jednym z nich są dane internetowe – samo pojęcie i dostęp do nich. Chodzi o nazwisko i imię klienta usługodawcy, jego nr PESEL, adres zamieszkania, adres mejlowy, a także „inne dane niezbędne ze względu na właściwość świadczonej usługi lub sposób jej rozliczenia”. W praktyce zatem policja może mieć dostęp do wszystkich informacji, jakimi dzielimy się choćby ze sklepem internetowym, serwisem społecznościowym czy serwisem pozwalającym przechowywać pliki w chmurze. Publicysta wskazuje również na budzący wątpliwości sposób pozyskania danych telekomunikacyjnych, które będzie mógł pozyskać policjant posiadający odpowiednie pisemne upoważnienie. Istniała jednak też możliwość pozyskania ich „za pośrednictwem sieci telekomunikacyjnej” przez policjanta posiadającego jedynie generalne upoważnienie do prowadzenia takich działań rutynowo. Co oznacza, że funkcjonariusz jest w stanie ściągać odpowiednie informacje wprost od operatora w ramach swoich codziennych obowiązków bez upoważnienia dotyczącego konkretnej sprawy i bez udziału operatora. Kłopot w tym, że nowelizacja wprowadza dokładnie takie samo rozwiązanie w przypadku „danych internetowych”, i to właśnie budzi obawy.
Autor pisze także, że gorzej wygląda kwestia sądowej kontroli. To właściwie z założenia fikcja. Nowa ustawa stwierdza, że policja przekazuje co pół roku właściwemu sądowi okręgowemu ogólne informacje o pozyskiwanych danych obejmujące liczbę zapytań lub ściągnięć i kwalifikacje prawne z nimi związane. Jednak Łukasz Warzecha zauważa: PiS deklaruje, że ustawa o policji może być dalej zmieniana, a jej obecna postać wynika po prostu z konieczności szybkiego uchwalenia nowych przepisów, tak aby nie pozbawić służb możliwości prowadzenia normalnej działalności. I dodaje: Histeryczne pokrzykiwania o wszechobecnej inwigilacji są mocno przesadzone, ale to nie znaczy, że nie należy naciskać na zmianę rozwiązań ewidentnie wadliwych.
Więcej o nowelizacji ustawy o policji we „wSieci”, w sprzedaży od 8 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.