Co kryją papieskie zapiski?
Świadectwo ponad czterdziestu lat życia Ojca Świętego, jego przemyślenia o życiu, świecie, o Kościele, a przede wszystkim zapis osobistej relacji Papieża z Bogiem – to wszystko składa się na treść notatek, wydanych właśnie przez „Znak” w książce pt: „Jestem bardzo w rękach Bożych”. Zapiski te udostępnił Wydawnictwu kard. Stanisław Dziwisz. Mimo iż Papież napisał w testamencie, aby wszystkie jego osobiste notatki spalić.
Czy dobrze się stało, że te zapiski ujrzały światło dzienne?
Chyba nie ma wątpliwości, że tak! Ta książka jest niezwykle wartościowa, budująca, niesie nadzieję i pomaga podjąć refleksję nad tym, co w życiu najważniejsze. To swoiste rekolekcje, które pozwalają pogłębić własne życie duchowe. Nie mówiąc już o funkcji poznawczej, jaką jest możliwość prześledzenia życia wewnętrznego Papieża i jego doznań mistycznych. Medytacje te stanowią bowiem swoisty dziennik duszy Jana Pawła II. Zapiski powstawały w czasie rekolekcji, a ich Autor daje świadectwo osobistej więzi ze Stwórcą i całkowitego zawierzenia Bogu. To zatem niezwykle cenna lekcja i pomoc dla współczesnego człowieka, który się gubi w czasach zamętu moralnego, propagowania ideologii gender czy innych absurdów. Nonsensem byłoby zatem spalenie tak cennego dzieła.
Trzeba też zauważyć, że w historii – zarówno Kościoła, jak i literatury czy sztuki - takie przypadki bywały. Wielcy ludzie niejednokrotnie dochodzili do wniosku, że ich zapiski czy wręcz całe dzieła są niedoskonałe, niepotrzebne, kompromitujące, i zlecali ich zniszczenie. Wystarczy wspomnieć Wergiliusza, który kazał spalić „Eneidę”, uznał ją bowiem za dzieło niedopracowane. Ale na szczęście Oktawian August wydał epos, ocalając na wieki to słynne arcydzieło. Podobnie, Franz Kafka polecił spalenie swych powieści (Zamek, Proces, Ameryka), i ocalały one tylko dzięki temu, że jego woli nie spełnił najbliższy przyjaciel pisarza. Także Fryderyk Chopin uznał swoje niektóre kompozycje za nieudane i prosił, by je spalić. Dobrze, że przetrwały. Wreszcie – co charakterystyczne – wielu mistyków i świętych niszczyło swe zapiski, paliło dzienniki duszy. Uczyniła tak na przykład św. Faustyna, która bała się, że nie zostanie zrozumiana. I dopiero na prośbę swego spowiednika, księdza Sopoćki z pamięci odtwarzała pierwszą część „Dzienniczka”. Podobnie, bł. Wanda Malczewska spaliła swe zapiski i spisywał je przy jej łożu śmierci jeden z księży. Także w zgromadzeniach zakonnych istniała tendencja, by niszczyć dzienniki świętych w obawie przed podawaniem do publicznej wiadomości doświadczeń mistycznych. Dzienniki duszy ocalały przeważnie tam, gdzie święci mieli silnych kierowników duchowych, którzy zlecali publikowanie notatek, dla dobra wiernych. Z pewnością tą linią szedł w swych zamiarach kard. Dziwisz, decydując się na publikację dziennika duszy Jana Pawła II. Dzięki temu możemy poznać życie duchowe i mistyczne świętego Papieża. A także pogłębić własną wiarę.
Warto jeszcze zwrócić uwagę i na to, że fragment o spaleniu papieskich notatek pochodzi z tej części testamentu Jana Pawła II, która jest datowana na marzec 1979 roku. Wielu z tych zapisków jeszcze wtedy nie było. Co więcej - Papież dodał tam zdanie: „Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał ks. Stanisław”, jakby w ten sposób udzielał pozwolenia, by ks. Stanisław rozeznał, co ostatecznie należy z tymi notatkami zrobić. Moim zdaniem, rozeznał właściwie.
Milena Kindziuk