Budżet 2014 z realizmem nie ma nic wspólnego
Mimo tego, że rząd Tuska nie przygotował jeszcze projektu zmian ustawy o OFE i trudno powiedzieć kiedy znajdzie się ona w Sejmie, a szczególnie czy rządząca koalicja Platformy i PSL-u będzie w stanie go przegłosować, w projekcie budżetu na 2014 rok uwzględniono skutki jego przyjęcia i oszacowano je na około 13 mld zł - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Po pierwsze o 6,6 mld zł mniejsze mają być koszty obsługi długu publicznego (spadną z 42,7 mld zł w tym roku do 36,1mld zł w 2014 roku) przy czym ich spadek o 6,6% składa się jeszcze bardziej wyraźnego spadku kosztów obsługi części krajowej długu ponieważ koszty obsługi części zagranicznej wzrosną aż o 14%.
A więc tak ogromny spadek kosztów obsługi długu publicznego wynika z zapowiedzianego przejęcia z OFE obligacji skarbowych na kwotę około 120 mld zł (wg propozycji rządowych mają zostać umorzone).
Po drugie o kolejne 6,2 mld zł (czyli o 6,2%) ma być mniejsza dotacja budżetowa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (zmniejszenie dotacji z 45,4 mld zł do kwoty 39,2 mld zł), który ma się wzbogacić o taką kwotę pochodzącą z przejęcia kapitałów pierwszych roczników ubezpieczonych, którzy w ciągu najbliższych 10 lat będą przechodzili na emerytury.
To posunięcie jest szalenie ryzykowne, ponieważ dotyczy olbrzymiej kwoty około 13 mld zł, i powinno zostać zaproponowane Sejmowi w formie autopoprawki rządu, ale dopiero wtedy kiedy ogłoszone przez rząd Tuska zamierzenia wobec OFE zostaną przez Parlament uchwalone, a stosowna ustaw zostanie podpisana przez prezydenta.
2. Równie zastanawiające jest planowanie dochodów podatkowych wprawdzie są one wyższe o 9,1 mld zł od tych w budżecie na 2013 rok ale po nowelizacji, a wyraźnie niższe o blisko 20 mld zł od tych przed nowelizacją.
I tak wpływy z VAT-u mają wynieść 115,7 mld zł czyli o 2,7 mld zł więcej, z akcyzy 62,1 mld zł czyli o 2,3 mld zł więcej, z PIT mają wynieść 43,7 mld zł czyli o 2,8 mld zł więcej wreszcie z CIT mają wynieść 23,3 mld zł czyli o 1,3 mld zł więcej niż w budżecie na 2013 rok po nowelizacji.
Przypomnijmy tylko, że skumulowany wzrost gospodarczy w latach 2013-2014 ma wynieść 4% PKB, a wpływy z 4 głównych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT), mają być niższe niż wykonanie w budżecie 2012 roku.
W samym podatku VAT ta różnica wyniesie aż 5,3mld zł, bowiem wpływy z tego podatku w 2012 roku wyniosły 121 mld zł, a po dwóch latach wzrostu gospodarczego mają wynieść 115,7 mld zł.
3. Bardzo ryzykowne jest przyjęcie do założeń budżetowych wzrostu konsumpcji prywatnej w 2014 roku o 2,1% w sytuacji kiedy w 2012 ten wzrost wynosił zaledwie 0,8% a w 2013 ma wynieść 1,1%.
Jeszcze bardziej ryzykowne jest przyjęcie wzrostu inwestycji w 2014 roku aż o 4,4% podczas gdy w 2012 roku nastąpił ich spadek o 0,8%, a w 2013 roku zakładany jest kolejny spadek tym razem o 0,7%.
Zakładany na takim poziomie wzrost inwestycji w ujęciu rok do roku jest tym dziwniejszy, że jest oparty o przewidywanym 7% wzroście inwestycji prywatnych, bo te publiczne mają spaść po raz kolejny w 2014 roku.
Całkiem zasadne jest w tej sytuacji pytanie kiedy gospodarka poczuje pozytywny wpływ na inwestycje publiczne słynnego wehikułu Polskie Inwestycje Rozwojowe, zapowiedzianego przez premiera Tuska jesienią 2012 roku?
4. Ale to nie wszystkie wątpliwości do projektu budżetu, które pojawiają się po ujawnieniu podstawowych informacji o jego kształcie.
Będzie ich zapewne znacznie więcej, po zapoznaniu się z całościowym projektem budżetu, który wpłynie do Sejmu do końca tego miesiąca. Dopiero bowiem wtedy ujawni się pełniejszy zakres kreatywnej księgowości, z której ciągle nie potrafi zrezygnować minister Rostowski.
Premier Tusk nazwał projekt budżetu na 2014 rok realistycznym ale już tylko te wstępne uwagi do niego pokazują, że z realizmem nie ma on nic wspólnego.
Zbigniew Kuźmiuk