Archiwum
Wydanie nr 02/2016 (33)
GŁOS NACZELNEGO
3TEMAT MIESIĄCA
10WEHIKUŁ CZASU
22WYWIAD NIESZPIEGOWSKI
26FELIETONY
29DAWNO TEMU
30GRY O TRON
39KALENDARZ AGAD
40POWSTANIE STYCZNIOWE
42BITWA MIESIĄCA
48ZDARZYŁO SIĘ
50POLITYKA HISTORYCZNA
62PRASPORT
68W MILLENIUM +50
74Z ARCHIWUM IPN
76ZE ZBIORÓW MPW
78PEŁNA KULTURA
81Z KOTŁA DZIEJÓW
90DLA NIEJ
92DLA NIEGO
93DLA NICH
94KOMIKS
96WSZYSCY ŚWIĘCI
98NAC PREZENTUJE
99Jurgieltnicy
„Walka nasza jest tym cięższą – pisał Roman Dmowski w liście do płk. Zygmunta Miłkowskiego w dobie starań o autonomię Królestwa Polskiego, w 1906 r. – że warstwy inteligentne narodu przedstawiają się bardzo słabo – nie mają ani zrozumienia rzeczy, ani zapału, ani ducha poświęcenia i ofiarności, ani odwagi. Jedynie chłop dziś ziścił nasze nadzieje. W tym względzie istotnie cieszymy się ślicznymi owocami pracy”. Opinia wyrażona w liście przywódcy Ligi Narodowej do powstańca styczniowego, założyciela Ligi Polskiej, a następnie długoletniego współpracownika Dmowskiego, mieszkającego na emigracji, była rzecz jasna przesadzona i niesprawiedliwa. W końcu to właśnie „pokolenie niepokornych” doprowadziło nas do Niepodległości. A jednak nie tylko w tej wypowiedzi przywódcy Narodowej Demokracji przebijała pewna jego niechęć do warstw górnych Narodu, szczególnie do magnaterii, która nie tylko myślała o zbawieniu Rzeczypospolitej, lecz intensywniej o swojej i swego rodu kondycji. Postawa patriotyzmu względnego i względnej lojalności wobec króla, wspólnoty i całości państwa miała cechować najznamienitszych co najmniej od czasów piastowskich, przez szczególnie widoczne przypadki zdrady w XVII i XVIII w., aż po współczesność, czyli wiek XX – z okresem Polski Ludowej na czele. Jednym z powodów złych wyborów politycznych i etycznych był brak zrozumienia rzeczy przez przedstawicieli książęcych braci młodszych czy głowy możnych rodów, w końcu wpływowych przedstawicieli polskiej inteligencji w okresie PRL, mających wsparcie w pieniądzach rozdawanych przez komunistycznych włodarzy i usłużną cenzurę. Często jednak to nie brak rozumu, ale czysty cynizm lub sprzedajność w imię obrony interesów własnych spychały – na szczęście nielicznych – w odmęty zdrady. Przybliżamy zatem sylwetki różne: Władysława Opolczyka, który tyle zawdzięczał królowi Węgier, że zapomniał o swych piastowskich zobowiązaniach, ale także Hieronima Radziejowskiego, gotowego – by wrócić po swoje – sprowadzić na Polskę najezdników, Szwedów, którzy w połowie XVII w. obrócili Rzeczpospolitą w gruzowisko.
Symbolem zdrady podyktowanej de facto upartą ochroną swoich partykularnych interesów stała się targowica. Przystąpili do niej w pierwszym rzucie, czyli jako inicjatorzy, zarówno ci, którzy cynicznie wykorzystali hasła o obronie pogwałconej ponoć demokracji i wolności, by ukryć rzeczywiste swe intencje, jak i ci, którzy nie mieli „zrozumienia rzeczy”, stając się posłusznymi podwykonawcami cudzej woli i cudzych celów. Ukrywanie rzeczywistych intencji i zakrywanie ich frazesami ma dłuższą historię w opowieści o kondycji Polaków. Bolszewiccy najezdnicy z 1920 r. krzyczeli o uwolnieniu robotników i chłopów spod pańskiej Polski, a ich spadkobiercy ideowi w 1944 r. głosili hasła sprawiedliwości społecznej, mordując faktycznie niepokornych, którym nie brakowało odwagi. Jednym z nich był gen. Emil Fieldorf „Nil”, którego inteligenci nowego typu – prokuratorskie i sędziowskie typy – zamordowali 24 lutego 1953 r. Kat „Nila”, prokurator Witold Gatner, pisał po powieszeniu skazańca: „Byłem zdenerwowany, napięty. Czułem, że trzęsą mi się nogi. Skazany patrzył mi cały czas w oczy […]. Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka”.
Rzadko się zdarzało w polskich dziejach, by jurgieltnicy składali zeznania, przyznając się do grzechu, korzyli się przed opinią publiczną, która – miłując wolność – za nic miała prywatę i małość. Pozostawali sami ze swoją zdradą. Wzorem dla nich był co najwyżej Judasz, którego resztki sumienia nie doprowadziły jednak do naprawy zła, lecz jedynie do decyzji o samobójstwie. A dlaczego to w tym numerze piszemy o ludziach, którzy się zagubili lub cynicznie wystawili Ojczyznę na szwank wszelaki? Ano domyśl się, Czytelniku!
Próbujemy w tym numerze podjąć dyskusję za sprawą tzw. kontrowersyjnego wywiadu z Pawłem Kowalem nad dziedzictwem I Rzeczypospolitej. Nie jest to proste. Jako potomek kresowego rodu wiem, że jestem Polakiem, wiem także, że moi przodkowie zdziwiliby się, gdyby ich wzięto za protoplastów dzisiejszej Litwy czy Białorusi. Korona i Wielkie Księstwo Litewskie, choć dzieje tych organizmów państwowo-kulturowych są wielobarwne i różnorodne, stanowią historię prowadzącą mnie do tej samej Ojczyzny, mojej, czyli polskiej.
Jan Żaryn
W lutowym „wSH”
Między protekcją a zdradą – o utracie suwerenności XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej pisze Dorota Dukwicz; o dziedzictwie I RP z Pawłem Kowalem rozmawia Tomasz Karpowicz, a Paweł Skibiński przypomina redakcję paryskiej „Kultury”. W numerze ponadto o jednym z najtrudniejszych pojedynków szermierza Wojciecha Zabłockiego pisze Grzegorz Majchrzak, a Zbigniew Hundert przytacza okoliczności długotrwałej wojny z Turcją z końca XVII w.
Najnowszy numer miesięcznika „wSieci Historii” w sprzedaży od 21 stycznia br. także w formie e-wydania dostępnego na urządzeniach mobilnych z systemem iOS oraz Android w bezpłatnej aplikacji wSieci.
Kościół Maisons-Laffitte
Paryska „Kultura” Jerzego Giedroycia była jedną z tych redakcji, które kształtowały opinię Polaków nie tylko przed 1989 r., lecz także po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – pisze na łamach nowego wydania miesięcznika „wSieci Historii” Paweł Skibiński.
Szermierz w sidłach służby bezpieczeństwa
Jeden z najtrudniejszych pojedynków Wojciech Zabłocki stoczył nie na szermierczej planszy , ale w zaciszu swojego mieszkania. Była to walka nietypowa, w której on był amatorem, a jego przeciwnik – funkcjonariusz SB – zawodowcem – pisze Grzegorz Majchrzak.
Tatarzy pod Lwowem
W okolicznościach długotrwałej wojny z Turcją Rzeczpospolita była narażona na częste najazdy tatarskie, a najbardziej kłopotliwy okazał się ten zorganizowany na początku 1695 r. – pisze Zbigniew Hundert.