Archiwum
Wydanie nr 2/2018 (57)
W stulecie niepodległości
10Felietony
19Wehikuł czasu
20Kalendarz historyczny AGAD
24Tatarzy
26Bitwa miesiąca
38Dusza kontusza
41Dawno temu
44Zdarzyło się
51Terytorium
60Ziemiaństwo
63Prasport
66Polityka historyczna
74Władczynie
76Pełna kultura
77Pupie historii
84Z kotła dziejów
85Ze zbiorów MPW
86Czym strzelać
87Diabeł nie mógł
88Chleba naszego
90Tajemnice Archiwum Akt Nowych
92NAC prezentuje
93Historia okładki
96Opowieści IPN
99Tatarski jasyr i patriotyzm
W Warszawie na Solcu, widoczny gdy jedziemy samochodem Wisłostradą, znajduje się kościół pw. św. Trójcy. Jego początki sięgają wprawdzie głębokiego średniowiecza, ale obecny kształt zawdzięcza czasom i osobom związanym z królem Janem III Sobieskim. Kościół, prawdopodobnie dzieło wybitnego architekta Tylmana z Gameren, powstał w latach 1698–1721 z inicjatywy królowej Marii Kazimiery Sobieskiej, a jego gospodarzem byli trynitarze – niezwykły zakon św. Trójcy, którego charyzmat wiązał się z czasami zdominowanymi przez tatarskie, zbójeckie, wycieczki sięgające w głąb terytorium Rzeczypospolitej. Władca sprowadził ich z Madrytu do Rzeczypospolitej dwa lata po odsieczy wiedeńskiej, osadzając we Lwowie. Do stolicy dotarli nieco później. Tatarzy brali w jasyr zarówno rycerzy pojmanych w bitwach (na ogół ich nie zabijano, dla okupu), jak i kobiety, niewoląc je następnie na potrzeby haremów Wielkiej Ordy. Zakon trynitarzy miał nie lada zadanie, ale cieszył się niezwykłym prestiżem, a co za tym idzie – także ofiarnością ze strony wiernych. Zakonnicy bowiem, nie zważając na trudy podróży i niebezpieczeństwa, z okupem w ręku starali się dotrzeć na Krym, a często jeszcze dalej i wykupić wziętych w jasyr za powierzone im przez rodziny pieniądze. Zdarzało się i tak, gdy zabrakło pieniędzy, że sami oddawali się w jasyr w zamian za uwolnionego z niewoli. Ten niebezpieczny proceder trwał do upadku państwa polskiego, a wraz z nim – choć z innych powodów – powoli zaczęło upadać znaczenie zakonu. Jednak w ciągu XVIII stulecia udało im się uwolnić ponad 500 ludzi z tatarskiej niewoli. Ostatecznie carskie władze odebrały trynitarzom kościół i klasztor (zbudowany w latach 70. XVIII w.) zaraz po upadku powstania styczniowego, ale szczęśliwie trafił on pod zarząd archidiecezji warszawskiej. Dziś można go zwiedzić i warto zobaczyć, choć znany być powinien także z zupełnie innych powodów. Tam bowiem w latach 80. XX w. – w okresie stanu wojennego i później – znajdowało się Studium Kultury Chrześcijańskiej, ważny ośrodek intelektualno-edukacyjny, o którym pewnie jeszcze napiszę osobno.
W tym numerze naszego pisma zajmujemy się jednak Tatarami, naszymi niegdysiejszymi sąsiadami. To sąsiedztwo z czasów Azji Tuchajbejowicza, pana Michała Wołodyjowskiego, hetmana, a potem króla Jana III Sobieskiego i kolejnych władców, nie kojarzy się nam dobrze. Ale jednocześnie warto pamiętać, że wśród polskich patriotów mamy także Tatarów – wiernych synów naszej wspólnej ojczyzny. Należał do nich gen. Józef Bielak, Tatar z Wielkiego Księstwa Litewskiego, wyznania muzułmańskiego, walczący w powstaniu kościuszkowskim, podczas którego zmarł. Należał do nich Aleksander Guzman-Sulkiewicz, działacz socjalistyczny i niepodległościowy, żołnierz Legionów Polskich w czasie I wojny światowej. Zginął 18 września 1916 r. w trakcie bitwy pod Sitowiczami, pochowany w 1925 r. na warszawskich Powązkach Wojskowych. Jeden z wielu, którym będziemy oddawać honory w 100-lecie odzyskania Niepodległej. Jednym z 18 państw, które podobnie jak Polska, chciało powstać i trwać po I wojnie światowej, było państwo Tatarów krymskich proklamowane 25 listopada 1917 r. Nie przetrwało ono jednak bolszewickiej Rosji, która ostatecznie w 1921 r. zajęła półwysep, niszcząc państwowość na rzecz iluzorycznej autonomii. W tych latach, jak pisze jeden z autorów, Tatarzy próbowali – pamiętając o wolności panującej w Rzeczypospolitej – schronić się pod dyplomatyczne skrzydła Ligi Narodów za polskich pośrednictwem. Niestety bezskutecznie.
W styczniu 2018 r. pożegnaliśmy na Powązkach jednego z naszych współpracowników, śp. Stanisława Rostworowskiego, polityka w czasach PRL, z ramienia CHSS zasiadającego w sejmie, ale także po 1989 r. wspaniałego historyka, wydawcę, autora monumentalnej pracy o rodzie Rostworowskich. Znał dzieje Polski, jako potomek słynnego rodu, żył historią; jako konserwatysta i państwowiec należał do ginącego pokolenia. Cieszę się, że mogłem go poznać, być przez niego lubianym i szanowany.
Jan Żaryn
Józef Piłsudski „22 stycznia 1863”
„O roku ów! Można by powtórzyć za Mickiewiczem. Wkroczyliśmy bowiem właśnie w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości” – pisze Łukasz Michalski
Jak Czesi założyli Warszawę
„Początki Warszawy zwykle opisuje się w kontekście przywileju lokacji miasta na prawie chełmińskim wydanego pod koniec XIII stulecia dla kupców pochodzących z Torunia. Stwierdzenie to jednak jest nieścisłe” – pisze Michał Janik
Jagiełło i wino
„Polski dwór monarszy w późnym średniowieczu w sferze obyczajów i konsumpcji nie odbiegał od rezydencji władców w innych częściach Europy. Dotyczyło to również wina, które od czasów Władysława Jagiełły i Jadwigi coraz częściej gościło na królewskim stole” – pisze Maciej Badowicz.
„Msza zawsze się odprawia”. Życie duchowe w oblężonym Tobruku
„W czarnym dla Europy 1941 r., gdy wojska Osi zwyciężały na frontach, Tobruk, który stawiał czoła niemiecko-włoskim atakom, urósł do rangi symbolu” – pisze Maria Radożycka-Paoletti
Orda w pajęczej sieci. Pierwszy triumf Sobieskiego
Schyłkowe lata panowania Jana Kazimierza (1648–1668) nie należały do wesołych. Po odparciu Szwedów Rzeczpospolita była wyczerpana. W dodatku targały nią spory – przypomina Dariusz Milewski