Archiwum
Wydanie nr 8/2024 (585)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
28WOJNA ROSJI Z UKRAINĄ
38ŚWIAT
45OPINIE
56DODATEK PFN
65SIECI KULTURY
69PODRÓŻE
78KUCHNIA
79NA KONIEC
81Naród błaga o przyszłość
Czy tylko ja dostrzegam absurd tej sytuacji? Od wyboru rządu 13 grudnia trwa narodowe błaganie władzy, by ta nie hamowała rozwoju Polski. Wszyscy jak pieski stoimy na dwóch łapkach przy nogach premiera Rzeczypospolitej Polskiej Donalda Tuska i zbiorowo odprawiamy błagania, żeby:
• nie hamował rozwoju kraju przez zniszczenie projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego,
• nie blokował rozbudowy portów morskich i budowy dróg morskich na rzekach,
• nie zatrzymywał niezbędnych inwestycji w elektrownie atomowe,
• nie demolował rozbudowy armii, gardłowej wobec rosnącego zagrożenia napaścią,
• nie oddawał za darmo sprawy reparacji wojennych za niemieckie zbrodnie z czasów II wojny światowej,
• nie wyprzedawał tych resztek majątku narodowego, które ocalały, a które zostały pomnożone i rozwinięte za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy.
I to nie wszystkie nasze błagania.
Notujemy tu pewne sukcesy, zwłaszcza dużą falę wsparcia dla CPK, ale i porażki, jak choćby hołd berliński, zdejmujący z Niemiec wszelką presję. Mobilizujemy się wokół tych tematów, spieramy się oto, jaki rodzaj argumentacji trafi do umysłu, a jaki do serca władcy, choć istnienie tego ostatniego organu wcale nie jest pewne.
Nawet członkowie koalicji dającej panu Tuskowi władzę biorą szeroko udział w tych naszych działaniach. Tam, w parlamencie, głosują za powołaniem na stanowiska ludzi, którzy mają ukatrupić skokowy postęp w jakości transportu publicznego, a w mediach martwią się o losy tych projektów, prezentują trafne argumenty, czasem nawet polemizują z przeciwnikami polskiego rozwoju. Naprawdę ciekawe to debaty.
W Sejmie otwarcie się plotkuje, że wszystko to tylko teatr – podobno jednak z Niemcami hamowanie dogadane, załatwione, opłacone. Bo przecież to szybki rozwój naszego państwa, w wielu obszarach wykraczający poza marzenia, sprawił, że zafundowano nam tu, nad Wisłą, coś w rodzaju kolorowej rewolucji i obalono najlepszy rząd ostatnich trzech dekad.
I tak biegną kolejne dni. Lista zagrożonych spraw jest długa. Wszystko, co obóz premiera Jarosława Kaczyńskiego wypracował, zaplanował, rozpędził, ma wszak iść pod nóż. Nie robi na nas wrażenia nawet ostry ruch ze ścięciem z dnia na dzień projektu budowy 100 obwodnic. Mieszkańcy dotkniętych tą decyzją miejscowości, często głosujący na serduszka i trzecie drogi, dziś mogą pisać na Berdyczów. Podobnie posłowie czwórkoalicji, wybrani z tych okręgów. Tak samo z zapowiedzią przycięcia programu rozwoju kolei –znów słyszymy, że przede wszystkim nie ma pieniędzy oraz że inwestycja się nie zwróci, bo będzie zbyt mało pasażerów. Tak jakby działania państwa w dziedzinie infrastruktury nie miały głębszego, prorozwojowego sensu.
Mimo to błagamy, skomlemy, prosimy. Piszemy apele, podajemy dalej, lajkujemy.
Władca słucha uważnie – czasem zmarszczy brwi, niekiedy mrugnie okiem, często bez mrugnięcia okiem mija się z prawdą, by za chwilę jednak do prawdy zbliżyć się na 0,5 m. Z wosku więcej wywróżysz niż z tych wygibasów, bo przecież fakty są bezdyskusyjne: wnioski o finansowanie nie są składane, terminy przepadają, do władz poszczególnych instytucji odpowiedzialnych za projekty wchodzą ich zażarci przeciwnicy, opinię publiczną epatuje się zarobkami prezesów i specjalistów. Ma wierzyć, że ci, którzy weszli, by likwidować, pracują za darmo.
Widział kto, by zbudował cokolwiek człowiek, który zbudować nie chce? Człowiek, który każde większe przedsięwzięcie opatrzy słowem „zadęcie”, apotem dorzuci lekceważąco: „romantyzm”? Albo i "Bizancjum”?
Jak doszliśmy do tego momentu? Jak to się stało? Za czym głosowali Polacy? Są tak niemądrzy czy tak ich oszukano? Chcieli projektów pisowskich bez PiS czy może wszystko im jedno? A może nie rozumieli, że wielkie projekty i ambicje godne naszego położenia oraz naszego potencjału nie były jakimś przypadkiem, PR, sztuczką, ale wynikały z myślenia patriotycznego obozu niepodległościowego, że poza nim są w istocie niemożliwe?
Chcą rozwoju narodowego realizowanego przez wierne sługi Berlina? Chcą skutecznej konkurencji z Zachodem, stawiając na czele człowieka, który tam się tylko kłania? Narodowa schizofrenia? Wielkie oszustwo? Czy tylko ja widzę absurd tej sytuacji?
Michał Karnowski
W tygodniku „Sieci”: Plan PiS: Odbić Unię i pomóc Trumpowi
W tygodniku „Sieci” wywiad z Dominikiem Tarczyńskim, eurodeputowanym i nowym szefem delegacji polskiej w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, który zapowiada ofensywę PiS mającą przynieść wzmocnienie konserwatywnej frakcji w Parlamencie Europejskim oraz wsparcie Donalda Trumpa w kampanii prezydenckiej.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Niespodziewana ofensywa PiS
Siły konserwatywne na świecie muszą się wzajemnie wspierać, wojna cywilizacji niestety będzie tylko narastała. Zatem tak – uważam, że w Stanach Zjednoczonych powinniśmy wesprzeć Donalda Trumpa. A w Europie bić się o przejęcie władzy – mówi Dominik Tarczyński, poseł do Parlamentu Europejskiego, szef delegacji polskiej w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w rozmowie z Michałem Karnowskim na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Jak oni odpartyjniają
Ruszyła „żelazna miotła”, którą w spółkach skarbu państwa zapowiadał Donald Tusk. Lecz zamiata inaczej, niż obiecywał lider PO. Nowa władza wręcz rzuciła się na państwowe przedsiębiorstwa. I pokazuje, że dopiero obecnie nabierze znaczenia zasada TKM – teraz, k…, my!
Hamulcowy Tusk
Odsunięcie PiS od władzy wcale nie oznacza zwycięstwa Tuska. Jego reżim musi bowiem okiełznać rozbudzone w ciągu ostatnich ośmiu lat aspiracje Polaków. Tymczasem debata wokół CPK pokazuje, że nie będzie to takie proste. Konrad Kołodziejski zwraca uwagę na łamach „Sieci”, że strategia, z którą koalicja Tuska szła do wyborów, służyła dwóm celom. Pierwszy polegał na zohydzeniu PiS w oczach Polaków i odebraniu tej partii części wyborców. Drugi, który dopiero teraz ujawnia się w całej okazałości, dotyczył nie tyle samej partii, ile jej dorobku.