Zawsze gotowi

Jacek Karnowski

„Prawo i Sprawiedliwość traci!” – nie kryją radości medialni zwolennicy obecnej władzy. Co prawda spadek to minimalny i nadal dający kilkupunktową przewagę nad Platformą (według Homo Homini – 30 proc. do 24 proc.), ale wiadomo, liczą się trendy. I oczywiście satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. Bo przecież zmanipulowanie zeznań ekspertów oraz kilkudniowy ostrzał na tym tle były akcją polityczną mającą zbić poparcie dla PiS. Zauważmy: to obóz władzy wyciąga sprawę Smoleńska na pierwszy plan.
Liczy, że reanimując stare emocje i stare strachy, przywróci również stare sondaże. I w jakiejś mierze jest skuteczny. Ale jednocześnie – coraz mniej. Po każdym tygodniu „wzmożenia” antypisowskiego notowania opozycji spadają coraz słabiej i na coraz krócej. Władza – i polityczna, i medialna – poddaje Polaków tej swoistej tresurze przynajmniej raz na kwartał. Dba, by maszyna potępienia i mobilizacji nie zardzewiała. Dziennikarze, eksperci i celebryci muszą wiedzieć, że obiektywni to mogą być wówczas, gdy nic ważnego się nie rozstrzyga. Kiedy nadchodzą wybory, wszyscy muszą być na stanowiskach bojowych.
To się zaczęło w 2005 r., gdy reżyserzy III RP zobaczyli, że Polska naprawdę może im się wymknąć z rąk. Bez złudzeń: zrobią wszystko, by zatrzymać IV RP. Reszta – inne partie, kostiumy, nowe ideologie – ich nie obchodzi. Wszystko może się zmienić, byle to, co ważne, pozostało na swoim miejscu.