Archiwum

Zakłamani

Przekażmy sobie znak pokoju” — takie jest hasło „kampanii społecznej” (a może po prostu propagandowej?) zorganizowanej przez środowiska mniejszości seksualnych. Występują w niej lewicowi działacze związani z takimi mediami jak „Tygodnik Powszechny”, „Znak” czy „Więź”. Przekaz jasny: szanujmy się, kochajmy się. Wyciągnijmy dłonie do odrzuconych i wykluczonych. Po chrześcijańsku stańmy obok tych „innych”. Trudno o bardziej fałszywą akcję. Po pierwsze, w imieniu katolików występują ludzie, którzy od bardzo dawna wyłącznie kontestują nauczanie Kościoła, konsekwentnie podważając jego autorytet. Ludzie, którzy w żadnej istotnej batalii nie stanęli jednoznacznie po stronie cywilizacji życia. Po drugie, fałszem jest przedstawianie tzw. środowisk LGBT jako chętnych do szczerego przekazania sobie znaku pokoju. By w to uwierzyć, należałoby odrzucić doświadczenie ostatnich kilku dekad historii Europy. Grupy te dążą tak naprawdę do wywalczenia sobie nienależnych przywilejów, ostatecznie zaś do sterroryzowania większości — za pomocą medialnej opresji, a w końcu i prawa. W wielu krajach są już bliskie pełnego sukcesu. Na szczęście nie w Polsce. Kościół nikogo nie odrzuca, Kościół od zawsze zaprasza wszystkich. Warunek jest jeden: stanięcie w prawdzie. Udawanie, że grzechu nie ma, jest zwykłym zakłamaniem.

Jacek Karnowski

Warto być obecnym

Dynamizm i skala tegorocznego forum ekonomicznego w Krynicy były tak duże (kolejny frekwencyjny rekord), że długo jeszcze będzie ono rezonowało. To stamtąd wyszedł mocny głos liderów Europy Środkowo-Wschodniej w sprawie konieczności reformy Unii Europejskiej po Brexicie, który opisano jako bunt przeciw patologiom projektu, a nie szaleństwo Brytyjczyków. To tam można było się dowiedzieć, jak wielkie jest zaniepokojenie agresywną polityką Rosji, obawa, że za naszą wschodnią granicą rodzi się coś bardzo złego i trzeba to powstrzymać. To tam można było się upewnić, że jeśli szybko nie zwiększymy innowacyjności gospodarki, to o lepszym życiu możemy zapomnieć. A to tylko część wniosków. Pozwolę sobie dorzucić jeszcze jeden. Optymistyczny. Otóż ekipa pisowska potraktowała to wydarzenie bardzo poważnie. Przybyła licznie, solidnie przygotowana. Zrobiła, co możliwe, by wytłumaczyć ludziom biznesu i bardzo licznym gościom z zagranicy, jakie naprawdę ma cele, jakie metody uznaje, o co jej chodzi. Oczywiście nie wszystkich przekonała. Ale tak właśnie trzeba działać: aktywnie i z pasją tłumaczyć, wchodzić w światy teoretycznie odległe. Prędzej czy później da to owoce. Warto iść tą drogą także w innych obszarach.

Michał Karnowski