Archiwum
Wydanie nr 35/2021 (457)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
34ŚWIAT
52HISTORIA
61SIECI KULTURY
73GOSPODARKA
94PODRÓŻE
98KUCHNIA
99NA KONIEC
100Polski nie uniosą
To jest wataha psów”, „śmiecie po prostu” – tak Władysław Frasyniuk mówi opolskich żołnierzach. Dziennikarz Tok FM porównuje strażników naszych granic do zbrodniarzy spod znaku SS; parlamentarzyści opozycji sięgają po kolejne epitety: mówią o „zbirach” czy „esbekach”. Próbują także rozerwać kordon graniczny od strony polskiej, korzystając z immunitetów. Wszyscy grają zgodnie ze scenariuszem Łukaszenki i Putina, którzy testują właśnie odporność państwa polskiego na pełzający atak hybrydowy. Jest jasne, że jeżeli rozerwą polską granicę za pomocą ludzkiej tarczy, to sięgną po kolejne prowokacje, być może z użyciem zielonych ludzików, a być może takie, których jeszcze sobie nawet nie wyobrażamy. Kreatywność wschodnich służb bywa imponująca – jeśli wyczują, że ofiara się cofa, jest słaba, poddaje się presji, uderzą mocniej i boleśniej.
Sensem obecnego zderzenia jest sprawdzenie bojem, na ile Mińsk i Moskwa mogą sobie pozwolić. Jest to oczywiste dla każdego, kto ma elementarne rozeznanie rzeczywistości. Elementem ataku jest także szantaż moralny, który próbują stosować wobec Polski. Szantaż obrzydliwy, bo to przecież władze w Mińsku ściągnęły przybyszów na Białoruś i wysłały na granicę z Polską. Ale po szantaż moralny sięgają również aktywiści i politycy opozycji, obrażając żołnierzy, chcą odebrać im moralne prawo do działania. I chcą zdemolować polskie instytucje. W istocie postulują, by słuchali poleceń płynących z TVN i „Gazety Wyborczej”, a nie od dowódców i konstytucyjnych ministrów.
To nie pierwsze tego typu działania szeroko pojętej opozycji. Po przegranych wyborach sięgała po każdą możliwą broń w walce z polskim rządem. Celowo niszczono wizerunek kraju za granicą. Cynicznie kreowano chaos prawny. Brutalnie atakowano policję strzegącą najważniejszych instytucji państwowych. Prowokowano zamieszki, szukając krwi. Czyni to nadal, choć sytuacja zewnętrzna Rzeczypospolitej staje się coraz trudniejsza. Joe Biden okazał się prezydentem słabym, niszczącym w zastraszającym tempie prestiż Stanów Zjednoczonych. Niemcy coraz śmielej budują sojusz z Rosją, omijając Polaków i Ukraińców. Rosja nie skrywa agresywnych zamiarów. W tym samym czasie państwo polskie zmuszone jest do walki na dwóch frontach: tym granicznym i tym wewnętrznym. Nie po raz pierwszy w naszych dziejach. Atak od wewnątrz jest równie brutalny, jak ten ze Wschodu: żołnierzom grozi się zemstą. To w istocie odpowiednik strzału w plecy. Trzeba pytać: do czego posunie się opozycja w razie wielokrotnie większych przeciążeń? Czy jeżeli trzeba będzie strzelać do napastników, posłowie opozycji także będą biegali po okopach i łapali za karabiny naszych żołnierzy?
Niestety, jest coraz bardziej prawdopodobne, że przesuwająca się na lewo opozycja nie udźwignie polskiej niepodległości, nie zabezpieczy suwerenności. Wirus infantylizmu i marksizm kulturowy zrobiły swoje. To obóz w znacznie gorszej kondycji niż w roku 2007, gdy poprzednio obejmował władzę.
Takie wybryki, jak bieg posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego, pokazują, że duża część opozycji przestała myśleć politycznie. Porzuciła zdrowy rozsądek na rzecz hucpy i sterowanych medialnie emocji. Nad tym szczególnym zoo nie zapanował nawet Donald Tusk, którego stanowisko w sprawie ochrony granicy zostało otwarcie zlekceważone przez posłów happenerów. Opozycja na wygłupach nie zyska. Ale państwo polskie też traci: na powadze i prestiżu.
Dlatego władze muszą znaleźć sposób na odsunięcie opozycyjnego cyrku od granicy z Białorusią i jej punktów zapalnych. Na stosowną odległość. Być może trzeba sięgnąć po rozwiązania prawne przewidziane dla sytuacji nadzwyczajnych. Być może trzeba odizolować większe fragmenty naszego terytorium. Być może powinny zostać zablokowane drogi w pobliżu koczowiska podesłanych przez Mińsk imigrantów. Coś zrobić trzeba. Jeśli Polska zdecydowała się podjąć wyzwanie i bronić swojej oraz unijnej granicy, musi to robić z pełną determinacją. Musi szanować samą siebie.
Jacek Karnowski
W tygodniku „Sieci”: Czy Rosja uderzy już we wrześniu?
Czym są manewry Zapad 2021? Być może operacja ta sprawdza, jak Polska i państwa bałtyckie przygotowane są na atak? W najnowszym numerze „Sieci” Marek Budzisz stawia jednak inne pytanie: czy może rosyjska agresja już się zaczęła, tylko my jej nie zauważyliśmy?
Zapad 2021. Kiedy i gdzie uderzą Rosjanie?
W trakcie ćwiczeń strategicznych Zapad 2017 pojawiało się pytanie, czy świadczą one o przygotowaniach Federacji Rosyjskiej do wojny z NATO? Zastanawiano się, „czy Rosjanie uderzą”? Podobne pytania zadawane są i teraz, ale być może są źle postawione. Może rosyjska agresja już się zaczęła, a my jej nie zauważyliśmy? – pisze Marek Budzisz na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Cham na wojnie z Polską
Kiedyś uchodził za bohatera walki o polską wolność. Dziś stał się politycznym pyskaczem, któremu się wydaje, że może wszystko, włącznie z pluciem na mundur polskich żołnierzy. Marek Pyza i Marcin Wikło poruszają kwestię ostatniej wypowiedzi Władysława Frasyniuka w TVN24, gdy komentował on… obronę polskiej granicy przed hybrydową agresją reżimu Aleksandra Łukaszenki: „Mam wrażenie, że to jest wataha, wataha psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi (…) Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu, to nie są ludzkie zachowania. To antypolskie zachowania. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu”.
Gdzie jest granica?
Skoro podstawienie przez białoruskiego dyktatorka pod polską granicę ponad 30 podróżnych z Bliskiego Wschodu jest w stanie wygenerować taką histerię mediów i opozycji, to znaczy, że powinien nam się zapalić sygnał alarmowy – analizuje na łamach tygodnika „Sieci” obecną sytuację związaną z migracjami Jakub Augustyn Maciejewski.
Prof. Legutko: Jesteśmy w krytycznym momencie
Dojdzie do oligarchizacji Unii Europejskiej i szerzej – świata. Grać będą Chiny, Rosja, Stany Zjednoczone, Niemcy. My będziemy mogli robić tylko to, co się nam zleci. Polska suwerenna, przy wszystkich obecnych ograniczeniach, stanie się wspomnieniem – Jacek Karnowski rozmawia na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” z prof. Ryszardem Legutką, filozofem, publicystą, autorem książek o tematyce społeczno-politycznej, posłem do Parlamentu Europejskiego.
Nikogo nie dyskryminujemy
Z dokumentów negocjacyjnych przesłanych z Komisji Europejskiej dowiaduję się, że tu już nie chodzi tylko o tolerancję. KE oczekuje od nas promowania różnorodności preferencji seksualnych. I to ma być punkt wyjścia do negocjacji w sprawie środków finansowych – z prof. Janem Dudą, przewodniczącym Sejmiku Województwa Małopolskiego, rozmawia na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Dorota Łosiewicz.