Archiwum
Wydanie nr 34/2024 (611)
NA POCZĄTEK
5TEMAT TYGODNIA
18KRAJ
22ŚWIAT
42OPINIE
52NA WAKACJE
58SIECI KULTURY
61PODRÓŻE
68KUCHNIA
69NA KONIEC
70Sędzia z serduszkiem Tuska
Sędzia Krzysztof Chmielewski to prawdziwy fan Donalda Tuska, Romana Giertycha i Platformy Obywatelskiej. Od lat kibicuje tej formacji, i to do tego stopnia, że jego zdjęcie profilowe na platformie X (d. Twitter) miało znak serduszka z plakatów PO. Wielokrotnie życzył zwycięstwa obecnemu premierowi i znanemu adwokatowi, którego Platforma wpuściła do Sejmu.
Pan sędzia to także mistrz taktu i słownej wstrzemięźliwości! Premiera Morawieckiego nazwał „psychopatycznym naziolem”, strażników granicznych „bandytami”, zaś posłowi Marcinowi Romanowskiemu poradził, by ten „zmienił leki”. Wszystko to robi publicznie, pod własnym nazwiskiem. Ot, klasyczny przykład przedstawiciela sędziowskiej „kasty”.
Szkopuł w tym, że to właśnie sędzia Chmielewski zajął się sprawą aresztu posła Romanowskiego. Nie widział powodu, by się z niej wyłączyć. Więcej! Sędzia Chmielewski wyłączył od orzekania w sprawie Romanowskiego sędziego Przemysława Dziwańskiego, choć inny sąd nie miał wątpliwości, że może on rozpatrywać zażalenie prokuratury na decyzję sądu niższej instancji, który zadecydował, iż nie aresztuje byłego wiceministra sprawiedliwości. Polityczny żołnierz w todze nie przejął się tą decyzją i wyłączył sędziego. Wszystko to bez podstawy prawnej, ot tak, ku chwale partii rządzącej. Decyzja ta pozostanie jednak bez skutków, gdyż ostatecznie sędzia Dziwański będzie dopuszczony do orzekania w powyższej sprawie. Pozostają jednak pytania i wątpliwości.
Akcja sędziego Chmielewskiego to oczywista ustawka polityczna i próba zdobycia medialnego poklasku. Wszystko to kosztem wymiaru sprawiedliwości. Wyobraźmy sobie bowiem, że sędziowie masowo używają zagrania Chmielewskiego i wyłączają się, uznając, że dany sędzia nie jest sędzią lub jest „neosędzią”, gdyż został powołany z opinią nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Ten problem będzie się jeszcze potęgował.
Nagminnie podważane są też wyroki wydawane przez sędziów powołanych w ostatnich latach. Zawiesza się wykonanie kar dla groźnych przestępców, uchyla postanowienia i decyzje. Wielka w tym zasługa skrajnie upolitycznionych stowarzyszeń sędziowskich, których przedstawiciele oklaskiwali Tuska na spotkaniach wyborczych lub wspólnie z jego politykami pisali ustawy. Cieszą się za to przestępcy różnej maści i ich wysoce opłacani adwokaci, którzy w naturalny sposób wykorzystują skłonność do anarchii niektórych sędziów.
To szaleństwo w pełni akceptują bodnarowcy z Prokuratury Krajowej oraz ich szef Adam Bodnar. To on przez lata nawoływał do sędziowskiego buntu, wspierał go i hołubił. System psuty przez długi czas stał się dzisiaj symbolem rządów koalicji 13 grudnia. Z tym szaleństwem nie walczy już niemal nikt.
Kryzys się pogłębia i prowadzi do wielkiej wojny w sądownictwie, której ofiarami będziemy my – zwykli obywatele. Wnioski o wyłączenia sędziego będą przedłużały każdy proces, prowadziły do jeszcze większej przewlekłości postępowań. Na koniec i tak nikt nie będzie pewny rozstrzygnięcia, skoro wyższa instancja podważy sędziego, który wydał wyrok oraz jego sentencję. Zawsze znajdzie się też jakiś uczynny „Chmielewski”, który przekroczy swoje uprawnienia i popisze się przed mediami rządowymi swoim „postanowieniem”. To nie jest abstrakcyjna groźba, ale realny problem.
Ta próba wywrócenia państwa z powodów politycznych czy światopoglądowych zamienia salę sądową w teatr, w którym dobro stron nie ma żadnego znaczenia, a dobro państwa jest rozumiane jedynie jako przedmiot rozgrywki, tej najbrudniejszej, politycznej.
W tle tej sądowej opery mydlanej nikną rzeczywiste interesy państwa polskiego. Także te ekonomiczne. Kto będzie chciał zainwestować w Polsce swoje pieniądze, gdy nie będzie miał gwarancji, że niezależny i apolityczny sąd obroni jego kapitał i interesy? Jak ma wyglądać normalne życie polityczne, jeśli sądy będą przykrywały bezprawie upolitycznionej prokuratury? Ilu jeszcze ministrów i księży ma trafić za kraty, by ktoś się zorientował, że politycznie skorumpowane sądownictwo zagraża polskiej racji stanu? Obecna władza nie chce odpowiedzieć na te pytania. Gdy była opozycją, ciężko pracowała na obecną sytuację. W tym bałaganie łatwo bowiem ukryć prawdziwe cele rządu Tuska – anihilację opozycji, zastraszenie całych grup społecznych i zawodowych. Bez właściwej kontroli sądowej, z politykami w togach, Tuskowi będzie się rządziło wygodniej. Tylko Polski szkoda.
Wojciech Biedroń
W tygodniku „Sieci”: Zamach na prezydenta
Po katastrofie smoleńskiej Tusk robił wszystko, byśmy nie poznali prawdy o jej przyczynach. Teraz przyzwala na działania smoleńskich łgarzy i zadymiarzy, którzy bezczeszczą pamięć o zmarłym prezydencie. W najnowszym numerze „Sieci” Marek Pyza wyjaśnia, dlaczego Donaldowi Tuskowi tak zależy na zniszczeniu nie tylko PiS-u, lecz także pamięć o Lechu Kaczyńskim.
Za rządów PO zawsze brakuje pieniędzy
Bardzo niepokojąca jest deklaracja Donalda Tuska, że Polska przystąpi do niemieckiej inicjatywy European Sky Shield. To konkurencyjny pomysł wobec naszej wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej budowanej z USA i Wielką Brytanią. Trzeba też pamiętać, że Francja, Włochy, Hiszpania, Portugalia nie wyraziły zainteresowania niemiecką inicjatywą – z Mariuszem Błaszczakiem, wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości, posłem, byłym ministrem obrony narodowej, rozmawia na łamach „Sieci” Piotr Gursztyn.
Komunistyczne pomniki – jak długo jeszcze?
Mimo ponad 30 lat III RP cały czas straszą nas pomniki upamiętniające PRL i Armię Czerwoną. O usunięcie czerwonych monumentów walczy IPN oraz środowiska patriotyczne, bronią ich natomiast przedstawiciele niektórych władz samorządowych – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Stanisław Płużański.
Ludzie Moskwy w Warszawie
14 lat temu system Tuska robił wszystko, byśmy nie poznali prawdy o katastrofie smoleńskiej i kolportował propagandę stworzoną na Kremlu. Dziś ten sam system hołubi najbardziej odrażających smoleńskich łgarzy i zadymiarzy. Celem tej operacji jest nie tylko PiS, lecz także pamięć o Lechu Kaczyńskim. Dlaczego to dla Tuska tak ważne? – pyta Marek Pyza w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.