Archiwum
Wydanie nr 32/2020 (401)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
28SIECI KULTURY
45OPINIE
54ŚWIAT
56GOSPODARKA
66KUCHNIA
72NA KONIEC
74Lewica tłumi każdy dialog
Ten list otwarty wstrząsnął lewicowo-liberalnym establishmentem na Zachodzie i rozpoczął dyskusję, która będzie trwała jeszcze długo. „List o sprawiedliwości i otwartej debacie”, podpisany przez 150 intelektualistów z różnych kręgów politycznych, ale które ogólnie możemy opisać jako „liberalne”, oskarżył zachodnie organizacje lewicowe o poważny „grzech społeczny” – cenzurę.
Opublikowany w amerykańskim magazynie „Harper”, jednym z najbardziej szanowanych czasopism tego typu w USA, przeciwstawił się fali nietolerancji i cenzury, którą w ostatnich czasach – jak w nim czytamy – niesie z sobą lewica.
Lingwista i filozof Noam Chomsky, pisarze: J.K. Rowling, Salman Rushdie i Margaret Atwood, feministka Gloria Steinem, publicyści: Fareed Zakaria, Malcolm Gladwell, naukowcy: Francis Fukuyama i Steven Pinker… to tylko niektórzy z najsłynniejszych sygnatariuszy bardzo mocnych tez, wśród których znalazła się i ta: „Wolna wymiana informacji i idei, krwiobieg liberalnego społeczeństwa, jest coraz bardziej ograniczana. Spodziewaliśmy się tego ze strony radykalnej prawicy, ale cenzura rozlewa się również w naszej kulturze”.
List podkreśla, że ta fala nietolerancji jest skutkiem protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej i społecznej w Stanach Zjednoczonych, do których tam dochodzi już od dłuższego czasu. Protesty, czytamy w liście, są ważnym i pozytywnym fenomenem, ale razem z nimi wzmacnia się także nietolerancja.
„Redaktorzy są wyrzucani z pracy za publikowanie kontrowersyjnych artykułów, książki są wycofywane za rzekomą nieautentyczność, dziennikarzom zabrania się pisać na pewne tematy, w sprawach profesorów toczą się dochodzenia za cytowanie niektórych dzieł literackich na swoich zajęciach, badacze są wyrzucani z pracy za rozpowszechnianie recenzowanej pracy naukowej, a szefowie instytucji są zwalniani za popełnienie zwyczajnych błędów” – piszą sygnatariusze, a potem podsumowują: „Ograniczanie debaty, czy to przez represyjny rząd, czy nietolerancyjne społeczeństwo, niechybnie uderzy w tych, którzy nie dysponują władzą, i odbierze ludziom możliwość uczestniczenia w demokracji”.
Przypominanie o znaczeniu wolności słowa i dialogu w społeczeństwach demokratycznych nie jest niczym nowym. W tym liście ważne jest to, kto został poddany krytyce z powodu ograniczania takiej wolności. A to już nie jest „prawica”.
Sygnatariusze listu, pisząc o „naszej kulturze”, mają na myśli scenę intelektualną uformowaną pod wpływem lewicowych zamieszek z lat 60. ubiegłego wieku. Należący do tej sceny ludzie nadzorują dziś znaczną, jeśli nie kluczową część establishmentu społecznego Zachodu. A teraz zarzuca się im egzekwowanie cenzury. I robią to ludzie, którzy byli postrzegani jako ich główni luminarze.
Jednym z nich z pewnością jest Noam Chomsky, zapewne „największe nazwisko” wśród sygnatariuszy. To on w doświadczeniu dla mediów udzielonym po publikacji listu powiedział chorwackiemu dziennikowi „Jutarnji List”, że „lewica tłumi każdy dialog”. „To będzie dla nas zgubne […] To jest początek narodzin totalitarnej nowomowy” – dodał.
Na ulicach amerykańskich miast wciąż widać przemoc, którą inicjują organizacje Antify. Duża część tej agresji przenoszona jest do sieci społecznościowych oraz do kręgów akademickich, gdzie tzw. kultura unieważniania (cancel culture), której fundamentem jest intelektualna eliminacja i ignorowanie przeciwnika, staje się coraz silniejsza.
W takiej sytuacji list ten mógłby się stać poważnym powodem do autorefleksji dla wszystkich sił lewicowych, którym zależy na prawdziwym dobru społecznym. Bo bez prawdziwego dialogu tego dobra nie uda się osiągnąć. To jest i miał być oczywisty zamiar jego sygnatariuszy.
Nie jest jednak jasne, czy tak się naprawdę stanie.
Większość reakcji na list ze strony lewicy była bardzo negatywna. Wypytywano o społeczne pozycje sygnatariuszy. Napisano, że ludzie „uprzywilejowani” nie mogą nauczać o wolności słowa tych, którzy uprzywilejowani nie są.
I tu pojawił się pewien paradoks, o którym pisali niektórzy analitycy. Siły opowiadające się za „postępowym” podejściem do społeczeństwa, lewicowy liberalizm, nagle mają problem ze „swoimi” intelektualistami, którzy opowiadają się za wolnością słowa.
Co nam to mówi o tych siłach? Tylko jedno – że poszły niebezpieczną drogą dyktatury politycznej poprawności i niszczenia demokracji.
Już od dłuższego czasu to właśnie te „progresywne” i lewicowe siły duszą wolność dialogu w krajach Zachodu. Ci, którzy cały czas kłaniają się idolowi tolerancji, okazują się najmniej tolerancyjni.
Wiedzieli o tym dobrze liczni intelektualiści jak Jordan Peterson lub zmarły niedawno Roger Scruton, którzy z powodu swoich poglądów mieli problemy we wspólnotach akademickich. Teraz stało się to jasne dla wszystkich.
Goran Andrijanić
W tygodniku „Sieci”: Musimy ostro ruszyć do przodu
W najnowszym numerze „Sieci” wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim, który mówi o nadchodzących ciężkich czasach, kulisach szczytu w Brukseli, rekonstrukcji rządu oraz o tym, dlaczego Andrzej Duda wygrał wybory. W wywiadzie udzielonym Jackowi Karnowskiemu szef rządu przybliża kulisy negocjacji podczas ostatniego spotkania z unijnymi przywódcami. Zaznacza, że Polacy uzyskali bezprecedensową kwotę pieniędzy na rozwój kraju.
Bądźmy odpowiedzialni
Za wcześnie, by mówić o drugiej fali, bo liczba zachorowań na koronawirusa nie jest tak duża, by epidemia miała przyjąć niekontrolowaną postać. To, co na pewno czeka nas na jesieni, to zwiększona liczba pacjentów z grypą i oczekiwanie, że zostaną przebadani na obecność koronawirusa − z Januszem Cieszyńskim, wiceministrem zdrowia, na łamach tygodnika „Sieci” rozmawia Dorota Łosiewicz.
Nadciąga druga fala?
Minął pierwszy miesiąc wakacji, a wraz z nim w Polsce i w całej Europie niepokojąco wzrosła liczba zakażeń koronawirusem. A że przed nami jesień, to będzie ich coraz więcej. I lepiej wierzyć tu epidemiologom, bo ich pesymistyczne prognozy, jak dotąd, niestety się sprawdzają – pisze na łamach „Sieci” Konrad Kołodziejski.
Pod opieką państwa
Na Westerplatte można się nabawić rozdwojenia jaźni. Z jednej strony to symbol bezprecedensowego bohaterstwa polskiego żołnierza, z drugiej zaś bylejakości i wieloletniej niemocy włodarzy Gdańska, którzy uczynili naprawdę niewiele, by podkreślić wyjątkowość tego miejsca. Nawet teraz, gdy do przywracania godności tej reducie polskości wzięło się państwo, pojawia się opór ze strony miasta – piszą na łamach „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Ta konwencja to manifest ideologiczny
Twierdzenie, że wypowiedzenie konwencji stambulskiej mogłoby osłabić ochronę ofiar przemocy domowej, jest bezpodstawne, ponieważ polskie prawo w wielu obszarach przewiduje wyższy standard ochrony od tego przyjętego w konwencji − z dr. Marcinem Romanowskim, wiceministrem sprawiedliwości, na łamach nowego tygodnika „Sieci” rozmawia Aleksandra Jakubowska.
Przed nami ogromne wyzwania
Jestem zadowolony z wyników tego szczytu nie tylko dlatego, że to wielki sukces Polski, że będziemy mogli wykorzystać olbrzymią sumę pieniędzy, ale także dlatego, że Unia Europejska po tym maratonie lepiej rozumie, że wszyscy jedziemy na jednym wozie – mówi premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z redaktorem Jackiem Karnowskim na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.