Archiwum
Wydanie nr 31/2024 (608)
NA POCZĄTEK
5TEMAT TYGODNIA
18KRAJ
24DODATEK SPECJALNY
42ŚWIAT
51OPINIE
58NA WAKACJE
60SIECI KULTURY
63GOSPODARKA
70PODRÓŻE
74KUCHNIA
75NA KONIEC
76Z dziejów kaprysów władz
Donald Tusk kolejny raz postanowił udowodnić, że kompletnie nie przejmuje się polską opinią publiczną. Udało mu się znakomicie. Dzisiaj także jego najgorętsi zwolennicy poczuli, jak bardzo gardzi nimi obecny szef rządu.
Wiadomo od dawna, że Donald Tusk to władca brutalny, mściwy, ale za to całkowicie niesprawiedliwy. Szczególnie dla tych, którym może okazać ów brak sprawiedliwości, czyli dla najbliższych współpracowników. Wszyscy już wiedzą, że Tusk uwielbia podwójny standard.
Świadczy o tym dymisja ze stanowiska wiceministra (to zresztą nędzne stanowisko, bo dużo pracy, a mało honorów i pieniędzy) Waldemara Sługockiego. Polityk miał tego pecha, że przebywał na zagranicznym wyjeździe służbowym i nie uczestniczył w sejmowym głosowaniu. Wyjazd wprawdzie był od dawna planowany, a głosowanie zarządzono znienacka, ale nie miało to żadnego znaczenia.
Za przewinę znacznie większą – bo za wyciągnięcie karty do głosowania – porównywalne przykrości nie spotkały Romana Giertycha. Wręcz przeciwnie. Dawny ultraendek nasłuchał się dzisiaj komplementów od swojego szefa. Na taką kurtuazję nie mógł liczyć Sługocki, któremu pozostało jedynie twierdzenie, że owa wilgoć widoczna na jego twarzy to ciepły deszcz, a nie to, co inni myślą.
Życiorys Giertycha jest powszechnie znany. Już nikogo nie dziwi, że od dłuższego czasu jest bardzo bliskim współpracownikiem Tuska i wręcz jego podporą w najważniejszej sprawie, czyli niszczeniu jego przeciwników.
Nieszczęsny Sługocki nie ma takich „zasług”. Formalnie jego życiorys jest bardzo porządny. Doktor habilitowany, wykładowca akademicki, poseł trzech kadencji i senator jednej. A na dodatek – co ważne dla tej sprawy – wieloletni członek PO iszef jej struktur w województwie lubuskim. Ale cóż, Tusk ma takich Sługockich na pęczki, gardzi nimi i ich nie szanuje. Co innego Giertych.
Wspomnijcie państwo tę historię, gdy znów usłyszycie od Donalda Tuska o wartościach i zasadach. To będzie już niedługo, może jeszcze dzisiaj.
Piotr Gursztyn
Zakłamywanie historii
Kilka dni temu, 20 lipca, w Dworze Artusa w Gdańsku miało miejsce wydarzenie, którego nie można opisać inaczej niż jako bolesne.
Niemiecki konsulat w Polsce zorganizował uroczystość, która miała upamiętniać 80. rocznicę nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu. W obecności polskich urzędników Niemcy kontynuowali politykę robienia bohaterów z organizatorów nieudanego zamachu, wyróżniając specjalnie Clausa von Stauffenberga, ówczesnego szefa sztabu Armii Rezerwowej.
Jak już zauważyło kilku polskich historyków, Niemcy od dawna próbują wybielić tę postać. Wiadomo, że był oddanym niemieckim imperialistą, a zdecydował się na zabicie Hitlera nie dlatego, że nie zgadzał się z jego celami, lecz z jego metodami.
Ten proces wybielania trwa do dziś. Teraz jego kolejny epizod miał miejsce w Gdańsku, gdzie przemówienie w takim tonie wygłosił były przewodniczący Bundestagu i obecny prezes Fundacji Konrada Adenauera Norbert Lammert. Zagorzałych nazistów opisał jako ludzi będących symbolami „odwagi i przyzwoitości”. „Zamachowcy nie byli oczywiście krystalicznymi demokratami. Byli ludźmi swoich czasów, powiązanymi z realiami ich społecznego pochodzenia” – powiedział.
To, że byli ludźmi swoich czasów, znaczy ni mniej, ni więcej tyle, że byli nazistami, którzy tak jak cały naród niemiecki marzyli o wielkiej III Rzeszy. Takiej, w której Polska będzie miała status kolonii, a Polacy będą ich niewolnikami. Właśnie tak, jak opisał to Stauffenberg w liście do swojej żony z września 1939 r.
Niemcy nadają ton i robią to już od wielu lat. Piszą własną wersję historii. Problem jednak w tym, że my im w tym pomagamy.
Kilka dni przed uroczystością upamiętniającą nazistów Lammert odwiedził Muzeum II Wojny Światowej, gdzie został przyjęty przez dyrektora Rafała Wnuka. Dr Karol Nawrocki, prezes IPN i były dyrektor MIIWŚ, ocenił, że ta wizyta ma bardzo mocną symbolikę. Niemiec nazywany „wybitnym” historykiem, relatywizujący zbrodniczy reżim swojego narodu, odwiedza siedzibę Muzeum pod nową dyrekcją, która na krótki czas wypędziła z wystawy polskich bohaterów: Pileckiego, Kolbego i rodzinę Ulmów.
Efekt? Nazista Stauffenberg ma być uczczony, a polscy bohaterowie wyrzucani. Czy to ma być polityka historyczna koalicji 13 grudnia?
Goran Andrijanić
W tygodniku „Sieci”: Jak doją państwo?
W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” Marek Pyza ujawnia, jak ustawiają się w państwowych spółkach „fachowcy” koalicji 13 grudnia. Czy zachłanność nominatów partyjnych ma granice?
Dlaczego Tusk nie zniszczy prawicy?
Cel: całkowita anihilacja prawicy i wyeliminowanie jej przywódców z życia publicznego. Środki: aparat państwa, wsparcie z zagranicy, poparcie mediów głównego nurtu, agresja fanatycznych zwolenników. Finał: brak pewności sukcesu. Oto pięć przyczyn, dla których Donald Tusk ma małe szanse na zrealizowanie swojego planu – pisze Piotr Gursztyn w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Tak doją państwo
Gigantyczne zarobki, luksusowe samochody i sprzęt elektroniczny, miliony wydawane na polityczne audyty oraz potężne konflikty interesów – tak żyją „ fachowcy” koalicji 13 grudnia w państwowych spółkach. Ujawniamy zachłanność nominatów nowej władzy na publicznych posadach – pisze Marek Pyza w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Jak zostać patocelebrytą?
Nazwisko Chajzer znają w Polsce chyba wszyscy. Głównie za sprawą Zygmunta, ale Filip nie pozostaje w cieniu ojca. Niestety ostatnio to nazwisko pada w coraz ciemniejszych kontekstach – pisze Dorota Łosiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.