Archiwum
Wydanie nr 26/2021 (448)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
24KRAJ
29HISTORIA
48OPINIE
51ŚWIAT
56SIECI KULTURY
63GOSPODARKA
90NATURA DLA LUDZI
102SPORT
104KUCHNIA
106NA KONIEC
108Sprawiedliwość wymaga niemieckich reparacji
Rzadko się zdarza, by zmiana wprowadzona do Kodeksu postępowania administracyjnego wywołała tak dużo emocji społecznych, a zwłaszcza generowała spór o charakterze międzynarodowym. Tak stało się w ubiegłym tygodniu za sprawą uchwalonej przez Sejm nowelizacji, która zamknęła czas zgłaszania roszczeń reprywatyzacyjnych oraz umorzyła sprawy tzw. mienia bezspadkowego. Wielkiej polaryzacji w parlamencie nie było. Za przyjęciem ustawy głosowało 309 posłów, 120 wstrzymało się od głosu, nikt nie był przeciw. Nowelizacja wynikała z konieczności dostosowania obowiązującego prawa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Otóż w maju 2015 r. TK pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego uznał za sprzeczny z konstytucją przepis KPA, pozwalający orzec nieważność decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa nawet kilkadziesiąt lat po takim akcie. Właśnie na podstawie tego przepisu całymi latami przeprowadzano „dziką reprywatyzację”, zawłaszczając, często przez podstawione osoby, cudzy majątek i pozbawiając wiele osób dorobku życia. W Warszawie przejęto w ten sposób ponad 4 tys. nieruchomości na łączną sumę kilkudziesięciu miliardów złotych. Według szacunków stowarzyszenia Miasto Jest Nasze tylko w stolicy ofiarami tego procederu zostało 55 tys. osób. A przecież podobne praktyki dotyczą całego kraju… Wydając swój wyrok w 2015 r., Trybunał Konstytucyjny odwołał się do dwóch zasad: zaufania obywatela do państwa oraz pewności prawa. Bez nich cała państwowa konstrukcja zamienia się w niepewną atrapę, która z dnia na dzień może zostać wywrócona i unieważniona. Bez nich całe rzesze Polaków nie mogą planować swojej przyszłości, ponieważ w każdej chwili po ich mieszkania, szpitale czy szkoły może się zgłosić z roszczeniami prawdziwy lub podstawiony kurator albo spadkobierca. Nowelizacja wywołała protesty głównie w Izraelu i USA. Polskim władzom zarzucono, że chcą w ten sposób uniemożliwić zwrot majątków ofiarom Holokaustu oraz ich potomkom. W rzeczywistości chodzi o tzw. mienie bezspadkowe, czyli to, które pozostało po osobie pozbawionej spadkobierców. W większości krajów na świecie taki majątek przechodzi na własność państwa, którego obywatelem była ta osoba. W przypadku obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, którzy zginęli w czasie wojny, chce się jednak zrobić wyjątek od tej reguły i przekazać ich mienie społeczności żydowskiej, nieposiadającej do niego żadnego tytułu prawnego. Cały spór pokazuje, jak wiele niesprawiedliwości narosło przez dziesięciolecia na skutek II wojny światowej oraz utrwalonych przez nią zmian. W tej sprawie wiele stron czuje się ofiarami. Gdybyśmy chcieli choć w części naprawić wyrządzone krzywdy i umożliwić zadośćuczynienie, musielibyśmy sięgnąć po bardziej kompleksowe rozwiązania, obejmujące większą liczbę krajów. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że Polska po II wojnie światowej była kompletnie zrujnowana. Nie otrzymała żadnych rekompensat wojennych za zniszczenia doznane od państwa niemieckiego. Utraciła też 52 proc. swojego przedwojennego terytorium, skąd miliony Polaków przesiedlono na tzw. ziemie zachodnie i północne, gdzie zamieszkali w domach opuszczonych przez Niemców. Potem nastały dekady komunizmu, który upaństwowił większe majątki. Brak systemowej reprywatyzacji po transformacji ustrojowej zakonserwował stan własnościowej niepewności. W tej sytuacji kwestia mienia pożydowskiego wydaje się zaledwie cząstką znacznie szerszego problemu. Żeby się z nim uporać, potrzebne są całościowe rozwiązania, których częścią powinny być przede wszystkim Niemcy. Bez spłacenia przez nich należnych Polsce reparacji wojennych niemożliwe będzie pokrycie kosztów reprywatyzacji i nacjonalizacji. Mamy dziś do czynienia z absurdalną sytuacją, w której pokrzywdzeni czują się albo Żydzi, albo Polacy, czyli ofiary II wojny światowej, a jedynymi zadowolonymi są Niemcy, którzy ten konflikt wywołali, a teraz przyglądają się całej awanturze z dystansu.
Grzegorz Górny
W tygodniku „Sieci”: Kulisy wojny u Michnika
W najnowszym numerze „Sieci” o wewnętrznej wojnie „Gazety Wyborczej”, w której Agora – wydawca dziennika walczy o pieniądze, natomiast otoczenie Adama Michnika o wpływy, nawet wymiernym kosztem ponoszonym przez właściciela. Jednak to redaktor naczelny dziennika bez skrupułów sięga po ostrą amunicję i eskaluje konflikt. W tygodniku także relacja z urodzinowej gali portalu wPolityce.pl i uroczystej Gali „Gazety Bankowej”.
,,Sieci”: Stan wojenny w „Wyborczej”
To kolejna brutalna gra „Gazety Wyborczej”. Tym razem przeciw własnemu wydawcy. By obronić swoją pozycję, Adam Michnik bez skrupułów sięga po ostrą amunicję i eskaluje konflikt. Marek Pyza i Marcin Wikło opisują na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” konflikt między redakcją „Gazety Wyborczej” a wydawcą dziennika. Informują o Walnym Zebraniu, podczas którego Adam Michnik skomentował: „Jeżeli nasi koledzy z zarządu nie chcą zapisać się w historii jako ci, co zamordowali najważniejszy dziennik w tej części świata, to powinni zrozumieć, że tak jak dotąd rządzić się »Gazetą« nie da”.
„Sieci”: Spróbujmy dostrzec lilie i usłyszeć ptaki
Przyroda jest naszym naturalnym środowiskiem życia. Kontakt z przyrodą daje odpowiedź na wiele z naszych współczesnych problemów. To oczywiste – a jednak wciąż popełniamy podstawowy błąd, nie kierując naszej uwagi na to, co istotne – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Przemysław Barszcz.
„Sieci”: Koniec z praniem mózgów
Nowe prawo oświatowe ma dać większe bezpieczeństwo tym rodzicom, dla których jest ważny system wartości, który chcą przekazać. Będą mieć większą pewność, że za ich plecami nie będą przekazywane treści, których nie akceptują. Bez zgody kuratora nic poza podstawami programowymi przekazywane nie będzie – mówi prof. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki w rozmowie z Dorotą Łosiewicz na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
„Sieci”: Biało-Czerwone Róże dla polskich negocjatorów
Portal wPolityce.pl obchodził swoje 11. urodziny. Z tej okazji nagrodził Biało-Czerwonymi Różami kolejnych laureatów. W tym roku było ich pięcioro: Mateusz Morawiecki, Konrad Szymański, Tadeusz Kościński, Małgorzata Jarosińska-Jedynak i Waldemar Buda. Relacja z tej niezwykłej uroczystości na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.