Archiwum
Wydanie nr 24/2024 (601)
NA POCZATEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
26OPINIE
43ŚWIAT
49HISTORIA
54SIECI KULTURY
57SPORT
66PODRÓŻE
72KUCHNIA
73NA KONIEC
74Dlaczego dawni prawicowcy stają się liberalnymi talibami?
„Osoby homoseksualne powinny mieć te same prawa, powinny zakładać rodzinę, możemy rozmawiać też o adopcji dzieci” – ogłosił były polityk NOP, ZChN, AWS, PiS, a dziś senator PSL Michał Kamiński. To ten sam Kamiński, który kiedyś wojował z „pedałami” (według jego własnego określenia) i składał hołdy gen. Pinochetowi. Takie słowa trochę śmieszą, trochę brzydzą, gdy pamięta się innego Kamińskiego, ale już nie dziwią. Przywykliśmy to tego, że niektórzy fanatyczni konserwatywni radykałowie
dokonali zwrotu o 180 st. i stali się zajadłymi głosicielami haseł progresywnych.
Lista nawróconych na postępowy liberalizm dawnych prawicowych zakapiorów jest już długa. Obok Kamińskiego widzimy jego bliskiego przyjaciela, czyli Romana Giertycha. Nie ma sensu przytaczać jego wypowiedzi z czasów, gdy przewodził Młodzieży Wszechpolskiej i LPR. Wielu je pamięta, a i tak to bez znaczenia, bo dzisiaj Giertych jest szarą eminencją rządu Donalda Tuska i człowiekiem, który programuje politykę medialną tego obozu. Jego agresywna użyteczność w bieżącej wojnie politycznej jest dla świata liberałów wartością nieporównanie większą niż wyznawane tam poglądy.
Wybaczenie dawnych grzechów uzyskały takie osoby, jak Stefan Niesiołowski, Kazimierz Marcinkiewicz, Paweł Kowal. Także publicyści: Cezary Michalski, Eliza Michalik, wreszcie dawny naczelny talib RP Tomasz Terlikowski. Każda z tych osób musiała przejść odpowiednie rytuały oczyszczenia i zdecydowanie odciąć się od dawnego świata. Ich dalsza pozycja zawodowa zależy od tego ostatniego, czyli muszą stale atakować wartości, które niegdyś głosili, i środowiska, z których się wywodzą. Jako neofici nie będą mieli prawa wygłaszania neutralnych i stonowanych opinii. Potrzebni są jako pałkarze, a nie symetryści.
Lista neofitów to już trend, który domaga się systemowej analizy. Jedno wyjaśnienie jest oczywiste. To koniunkturalizm i oportunizm wyżej wspomnianych. Brak miejsca na liście wyborczej stawał się powodem do „przewartościowania” całego dotychczasowego życia. To jeśli chodzi o polityków. Ludzie związani z mediami uznawali, że tradycyjne wartości stają się przeżytkiem, więc stracą odbiorców, chleb i status społeczny. Widać to w przypadku Terlikowskiego. To człowiek uzależniony od rozgłosu, w ciągłej pogoni za tym, co dzisiaj nazywa się atencją. Kilka lat temu ze skrajnie konserwatywnych pozycji ganił papieża Franciszka. Później uznał, że sekularyzacja społeczeństwa postępuje tak szybko, że straci czytelników. Zatem autor, który zaczął od książki „Homoseksualna herezja w natarciu”, dzisiaj pisze o zmierzchu „swojego” Kościoła lub apologię „apostoła” Judasza.
Jest też sprawa poważniejsza, systemowa. Dzisiaj liberalizm funkcjonuje jak zazdrosna religia. Stosunek do „praw społeczności LGBT+” jest testem. Systemem rozpoznawczym swój–obcy. Podobnie jest z aborcją. Już nie ma miejsca na twierdzenia, że jest ona mniejszym złem. Od pewnego czasu jest „prawem człowieka”. Dlatego Paweł Kowal, kiedyś ostentacyjny katolik, „absolutnie” poparł aborcję na życzenie. Kilkanaście lat temu przejście z PiS do PO było zmianą legitymacji partyjnej. Dzisiaj jest to już jak zmiana jednej religii na drugą. Większość wymienionych tu osób w starym wcieleniu funkcjonowała jako radykałowie, od których na prawo była tylko ściana. Możliwe, że szczerze wierzyli w to, co głosili. Jednak było w tym coś nienaturalnego, niezgodnego z tradycyjną
polską mentalnością i wyśmiewanym ludowym katolicyzmem. Fanatyczny dogmatyzm oraz nieżyciowe i prowokacyjne hasła to rzeczy obce polskiej tradycji. Przeciętny Polak-katolik, taki, z którego drwią liberalne elity, to człowiek, który musi twardo stąpać po ziemi. Wie, że ludzie bywają słabi, że upadają, ale wie też, że po upadku trzeba się podnieść. Ma tolerancję wobec grzeszników, ale nie wobec grzechu. Wie, że nie można ustępować w sprawach zasadniczych, ale nie będzie robił awantur o kwestie drugorzędne.
Talibowie” tak nie potrafili, więc, mówiąc kolokwialnie, coś im w głowach się przegrzało, pękła jakaś żyłka. Ich osobisty problem polega na tym, że nie potrafią inaczej. Jest więc wielkie prawdopodobieństwo, że znów im popękają żyłki. Tym razem z powodu liberalnego fanatyzmu. A ten jest dużo bardziej szkodliwy dla zdrowia psychicznego niż ten staromodny, konserwatywny.
Piotr Gursztyn
W nowym numerze „Sieci”
W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” podsumowane wydarzeń, które rozegrały się na granicy polsko-białoruskiej przy współudziale obecnych władz. Tragedia z 28 maja i marcowy skandal to konsekwencje polityki, którą rządzący dziś obóz uprawia od 2021 r. Dowodzą, że wzniosłe słowa jego polityków o wsparciu dla żołnierzy są picem – pisze Marek Pyza. Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Rozbrojona granica
Zatrzymanie, kajdanki i zarzuty. Tyle dostali od państwa polskiego żołnierze, którzy – zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem – użyli broni na granicy. Czy wobec tego skandalu kogoś dziwi, że wojskowi nie reagują adekwatnie ostro na zagrożenie ze strony nielegalnych migrantów? Kto ponosi polityczną odpowiedzialność za śmierć żołnierza ugodzonego nożem? – pyta Marek Pyza na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Mraz, czyli opowieści tajnego agenta Giertycha
Tomasz Mraz miał być tajną bronią, która pogrąży Zbigniewa Ziobrę i jego współpracowników, „człowiekiem, który rozpruł system”, jak nazwał go jeden z sympatyzujących z obecną władzą periodyk – pisze Wojciech Biedroń w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Coraz mniej szkoły w szkole
Po rekordowo długiej majówce dzieci w szkołach już mają labę, bo stopnie wystawione, choć oficjalne zakończenie roku zaplanowano na 21 czerwca. Do tego od kwietnia resort edukacji ograniczył prace domowe, a od września podstawa programowa ma być okrojona. Coraz mniej szkoły w szkole – zauważa Dorota Łosiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.