Archiwum
Wydanie nr 22/2021 (444)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
24ŚWIAT
44SIECI KULTURY
57SPORT
70GOSPODARKA
72KUCHNIA
88NA KONIEC
90Cena kłamstw
Długi, przeciągły krzyk protestu Jany Szostak, młodej rewolucyjnej Białorusinki trzymającej napis „SOS”, nie stał się symbolem dramatu. Może dlatego, że był zbyt teatralny, ale bardziej z tego powodu, że symboli prawdziwych dramatów i tragedii tam aż nadto, nie potrzeba przedstawień. A może jej jednoczesne zaangażowanie w akcje spod znaku błyskawic w Polsce nakazuje obserwatorom dystans. Podobnie jak fakt, że jej akcje firmował na konferencji prasowej Rober Biedroń, który przy tej okazji rzucił zdanie o „ostatnim reżimie w Europie”, czyli – jego zdaniem – Białorusi.
Uderzyło mnie to sformułowanie. Ostatnim? A Polska? A Węgry (choć jednak Warszawa i Budapeszt to inne modele)? Czy nie taki przekaz szedł z tych środowisk przez ostatnie lata? I idzie nadal?
Sprawa jest poważna. Padają dziś słowa mocne, ważne, często prawdziwe. O reżimie, prześladowaniach, brutalnych aresztach, sterowanym sądownictwie, drakońskich wyrokach politycznych, końcu wolnych mediów, odwracaniu się od Europy.
Słychać narzekania, że Europa nie słyszy, świat nie bierze tego wystarczająco serio.
Mówią to ci sami ludzie, którzy dokładnie tych samych określeń używali przez ostatnie sześć lat na opisanie rzekomej sytuacji w Polsce. Posłowie PO i Nowoczesnej, lewicy postkomunistycznej, a nawet PSL. Media z nimi związane. Fundacje Sorosa. Kramkowie i dziwne organizacje.
Alarmowali świat nieprawdziwie, w imię politycznego interesu, licząc na wywołanie tym jakichś sankcji, kary i obalenie demokratycznego rządu w Warszawie. Nawet można powiedzieć arcydemokratycznego, z wyjątkowo silnym mandatem społecznym, bo wybranego wbrew oligarchii, potężnym mediom, grupom interesu.
Czyniący ten fałszywy alarm popełnili dwie zbrodnie przeciw wspólnocie demokratycznej. Kłamali na temat sytuacji w Polsce. I jednocześnie zdewaluowali znaczenie słów, które powinny być zarezerwowane na sytuacje krańcowe, a nie używane w tej skali do politycznej jatki.
Jak dziś świat ma odróżnić prawdziwe ofiary prawdziwego reżimu od fakturowego Kijowskiego, wulgarnej Lempart i słynnego Diduszki udającego ofiarę manifestacji, by fotka ładnie wyszła? A przecież oni wszyscy mieli być ofiarami „reżimu w Warszawie”.
Jak oddzielić pana Piniora od ludzi skazywanych na podstawie skręconych spraw karnych, tzw. kryminałek?
Jak czytać doniesienia o brutalnym zamykaniu ostatnich niezależnych redakcji, skoro pan Michnik opowiada światu bzdury o cierpieniach swojej gazety – choć działa ona w szklanym pałacu, a wydający ją koncern dysponuje setkami milionów złotych?
Jak ufać reportażom o cierpieniu represjonowanych, skoro niemieckie media – na wasze, demokraci, zlecenie – produkowały takie same z Warszawy, także z podobno prześladowaną panią Różą Thun, trwożliwie przemykającą przez naszą stolicę nocnym tramwajem?
Ostrzegaliśmy na tych łamach wielokrotnie, że zakłamane nadużywanie syren alarmowych świata demokratycznego w tak niskim celu ma swoją cenę. Dziś niestety płacą ją pośrednio Białorusini. A polskim najdemokratyczniejszym demokratom mało kto wierzy.
I nawet się nie dziwię, że Donald Tusk nie ma teraz nic do powiedzenia. Jeżeli widział „kolejny polski grudzień” w czasie próby puczu sejmowego w roku 2016, nikt mu nie uwierzy, gdy poruszy temat dramatycznego białoruskiego lata.
Na szczęście są ludzie stojący przez te lata po stronie prawdy o Polsce, którzy dzisiaj stają także po stronie prawdy o Białorusi. I ich słowo coś znaczy.
A my, kibicując marzeniom Białorusinów o wolności, uważajmy jednocześnie, by nie pomagać wyłącznie tęczowym grupom, by nie odcinać zwykłych Białorusinów od Polski i Zachodu, by nie zrobić krzywdy mieszkającym tam Polakom i katolikom. Ludzie podpowiadający nam działania emocjonalne i superradykalne niekoniecznie mają dobre intencje.
W tygodniku „Sieci”: Wstydźcie się!
W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” mocna rozmowa o świecie, w którym oszczercy rozpaczają, że prawda nie jest szanowana, a złodzieje płaczą nad brakiem szacunku do prawa własności – Bronisław Wildstein mówi o wielkich manipulacjach gazety Adama Michnika i innych dominujących środowisk III RP.
Wstydźcie się!
Widzieliśmy twarz zatłuczonego człowieka. Czy zwłoki po sekcji mają asymetrycznie zdeformowaną twarz? Czy mają wgnieciony łuk brwiowy, jakby ktoś przyłożył człowiekowi twardym przedmiotem? Dlaczego esbecja sprowadzała śledztwo na fałszywe tory – bo gdyby to był wypadek, to po co mieliby to robić? – O wielkich manipulacjach gazety Adama Michnika i innych środowisk III RP, dotyczących polskiej historii Jakubowi Maciejewskiemu opowiada na łamach tygodnika „Sieci” Bronisław Wildstein.
Rejs nr FR 4978, czyli samobójstwo
Dlaczego Łukaszenka zdecydował się na tak ryzykowną akcję? Wersja o szaleństwie tracącego kontakt z rzeczywistością wystraszonego białoruskiego satrapy jest pociągająca, ale nie wytrzymuje krytyki – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Marek Budzisz.
PiS traktuje młodych poważnie
Nigdy w historii polskiej polityki nie było tak kompleksowej oferty jak ta PiS, odpowiadającej na potrzeby młodych ludzi, oferty rozwiązywania ich problemów, a także pomagania w wyzwaniach, przed którymi stoją w swoim życiu – Michał Karnowski rozmawia na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” z Michałem Moskalem, szefem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczącym Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości.
Klasa średnia, czyli kto?
Bogatsza część klasy średniej często narzeka na słabą jakość usług publicznych, zwłaszcza edukacji i służby zdrowia. Teraz wreszcie będzie miała okazję, aby wyłożyć parę złotych więcej z własnej kieszeni i to zmienić – pisze na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.
Stonoga wraca do aresztu. Kto się boi jego zeznań?
Wszystkimi zarzutami, które ciążą na Zbigniewie Stonodze, można obdzielić kilkudziesięciu groźnych przestępców. Oszustwa, groźby karalne, przekręty finansowe i kryminalny hejt – to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jak to się stało, że przez lata unikał aresztu, mimo że sądy skazywały go aż 28 razy? Z czyjej ochrony korzystał?