Archiwum
Wydanie nr 20/2024 (597)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
23ŚWIAT
39OPINIE
48HISTORIA
51SIECI KULTURY
61PODRÓŻE
68KUCHNIA
69NA KONIEC
70Tylko przemoc i kłamstwa
Daleki jestem od stawiania tezy, że ta władza za chwilę się skończy. Ma dużą przewagę w Sejmie, wygłodzone i cyniczne w dużej części kadry, dla których żerowanie jest najważniejsze. Stoi za nią potężny front medialnego kłamstwa. Kibicuje jej pragnąca uczynienia z Polski uległej prowincji władza niemiecko-brukselska, trzyma za nią otwarcie kciuki dyktator Łukaszenka i bardziej dyskretnie zbrodniarz Putin. Obaj liczą na kolejny reset, są zresztą znaki, że jest on szykowany.
Ma też ta ekipa lidera-premiera, dla którego skłamać to jak splunąć. Wyuczył się paru aktorskich sztuczek i obficie ich używa. Wszystko powie, każdego o wszystko oskarży, ludzi uczciwych, patriotów wyzywa od najgorszych, składa hołdy ludziom podłym. Moralne spustoszenie, jakie zostawi ta władza w polskiej polityce, będzie straszne. Każdy dzień jej trwania spycha nas w kierunku cynicznych, brutalnych wschodnich reżimów, gdzie liczą się wyłącznie „technologie” manipulowania społeczeństwem, gdzie prawda nie ma żadnego znaczenia.
Wiele wskazuje, że największa próba wciąż przed obozem propolskim. Reżim wyraźnie zamierza podjąć kolejne próby jego złamania, podobne do tych sprzed kilku miesięcy, gdy wtrącił do więzienia dwóch posłów. Mówi się o planowanych pod kątem medialnym zatrzymaniach ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością, planowane są kolejne polityczne polowania. Tym bardziej zaciekłe, im bardziej blado wygląda dorobek sejmowych komisji śledczych. Miały znaleźć dowody na zbrodnie PiS, ale dowodzą czegoś przeciwnego: był to dobry, dbający o Polskę rząd.
Przed polskimi patriotami zatem wiele trudnych, bolesnych momentów mierzenia się z niegodziwością, z zalewem obrzydliwych sztuczek cynicznej władzy, która niemal otwarcie działa w interesie zewnętrznym.
Jednocześnie jednak nie można nie zauważyć, że coś poszło Tuskowi nie tak. Wypycha z rządu do Parlamentu Europejskiego kluczowych ministrów – niby w nagrodę, niby do luksusowego życia, ale jednak budując silne wrażenie chaosu. Po pięciu miesiącach sprawowania władzy już się wypalili? Bo przecież niczego nie zrealizowali, cały wysiłek pochłonęło niszczenie planów, projektów, inwestycji przygotowanych za poprzedniego rządu.
Do opinii publicznej dociera, że naprawdę nie zbudujemy Centralnego Portu Komunikacyjnego, że naprawdę budowa elektrowni atomowych będzie opóźniana (co jest zbrodnią na polskiej gospodarce!), że rozwój armii będzie jednak hamowany. Do tego drastyczne podwyżki cen prądu i gazu. Staje się też jasne, jak wielkim oszustwem była rozwinięta przed wyborami kampania obietnic. Nikt nawet przez minutę nie zamierzał ich realizować.
Kilka razy władza pokazała się jako nieudolna, śmieszna, wręcz żenująca. Tak było przy sprawie „pogłosu” ministra Marcina Kierwińskiego. Całą maszynerię reżimu i jego propagandy skierowano na przekonywanie Polaków, że to, co widzieli, wcale nie było tym, czym było. Z mizernym skutkiem.
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wdał się w niefortunną rozmowę o „plecaku ewakuacyjnym”, zwanym też „plecakiem ucieczkowym”, który trzyma w domu na wypadek zagrożenia. Doradza to wielu ekspertów, ale zabrzmiało niepoważnie. Co najgorsze, dobrze trafiło w podskórne przekonanie, iż dla obecnie rządzących obrona Polski w razie zagrożenia jest tylko jedną z opcji, traktowaną chyba mniej serio niż właśnie ucieczka.
Z pieniędzy KPO mamy dopłacać do zakupu niemieckich używanych samochodów elektrycznych, których tam już nie chcą.
To śmiech przez łzy. Ta władza nie ma Polakom do zaoferowania nic poza przemocą i kłamstwem. Plany dla Polski powstają dziś w innych stolicach, krajem rządzi partia zewnętrzna. Nie wiemy, ile to potrwa, kiedy się skończy ta władza. Zapewne nie bardzo szybko. Ale patrząc na to wszystko, oceniam, że lód pod nimi jest cieńszy, niż to wygląda przy pierwszym oglądzie. Jakiś nowy czynnik, jedno zdarzenie może wywołać załamanie. Bądźmy więc czujni.
Michał Karnowski
W tygodniku „Sieci”: Tajemnica ucieczki sędziego Szmydta
W nowym numerze „Sieci” Wojciech Biedroń odsłania podstawowe cele działalności zbiegłego na Białoruś Tomasza Szmydta – Jedną z jego najważniejszych misji było storpedowanie reformy sądownictwa i skompromitowanie jej autorów.
Wrócimy do władzy
– Prawica nigdy nie rządziła tak długo, osiem pełnych lat. Nikt przed nami tak mocno, pozytywne nie zmienił Polski i jakości życia Polaków. To wielki kapitał, który będzie procentował – mówi Adam Bielan, polityk PiS, poseł do Parlamentu Europejskiego, kandydat w wyborach europejskich w okręgu nr 5, obejmującym część województwa mazowieckiego w rozmowie z Michałem Karnowskim.
Pechowy dzień ministra Kierwińskiego
Dziwne przypadki chodzą ostatnio po ministrach rządu Donalda Tuska. Jeden nie pojawił się na zwołanej przez siebie konferencji, drugi bardzo dziwnie się zachowywał podczas negocjacji z ukraińskimi rolnikami, a trzeciemu w wystąpieniu przeszkodził „pogłos”. Niełatwo być ministrem – pisze Dorota Łosiewicz w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Tajna misja szpiega Łukaszenki
Tomasz Szmydt, czyli polski sędzia pracujący dla białoruskiego wywiadu, przez lata działał na zlecenie swoich rzeczywistych mocodawców. Jedną z jego najważniejszych misji było storpedowanie reformy sądownictwa i skompromitowanie jej autorów – zauważa Wojciech Biedroń na łamach najnowszego numeru tygodnika „Sieci”.