Archiwum
Wydanie nr 14/2022 (487)
CZŁOWIEK WOLNOŚCI
4WOJNA ROSJI Z UKRAINĄ
16OPINIE
54SPORT
60SIECI KULTURY
65KUCHNIA
74NA KONIEC
76Polityka Orbána jest błędna i zimna, ale to nie on napadł na Ukrainę
Węgierski dystans wobec wojny na Ukrainie jest z polskiego punktu widzenia trudny do przyjęcia. Wszyscy czujemy, że te bomby lecą dziś na Charków, Mariupol, Kijów i setki miejscowości, ale za jakiś czas mogą polecieć i na nas. Wojna Putina, wojna Rosjan jest wyzwaniem rzuconym całemu cywilizowanemu światu, wszystkiemu, co osiągnęliśmy po 1989 r., od wolności przez rozwój gospodarczy po przynależność do NATO. To powoduje, że trudno nam akceptować polityczne czy biznesowe kalkulacje, niechęć do pełnego zaangażowania się po stronie wolności.
Z ukraińskiej, bałtyckiej i polskiej perspektywy, ale to też prawda obiektywna, sytuacja jest czarno-biała. Odwieczny wróg znów ruszył, by palić i mordować, zniewalać i gwałcić. Nie chcemy kupować w firmach, które w Rosji pozostały, nie chcemy ani baryłki ich ropy, ani tony ich węgla. Nie chcemy ich w naszych mediach, nie chcemy mieć z takimi zbrodniarzami nic wspólnego.
Stąd zrozumiała jest reakcja głębokiego rozczarowania wielu środowisk w Polsce wobec Węgier, których postawa jest mocno zachowawcza. Węgry odmawiają mocnego, przyjacielskiego stanięcia przy naszym boku w tej próbie.
Nie zgadzamy się z polityką Węgier wobec rosyjskiej agresji, ale to, co przy tej okazji jest wygadywane, jest często krzywdzące, niekiedy obrzydliwe. Próbuje się rysować Węgry i premiera Orbána niemal jak sprawcę rosyjskich zbrodni, kogoś, kto jest sojusznikiem Putina. To kłamstwo.
To nie Węgry napadły na Ukrainę, to nie Orbán finansował Putina, to nie Budapeszt ma moc, by tę wojnę zakończyć. Węgry przyjmują uchodźców z Ukrainy, wysyłają hojnie pomoc humanitarną proporcjonalnie w stopniu nie mniejszym niż Polska, z nie mniejszym zaangażowaniem. Potępiają jasno agresję rosyjską i wsparły sankcje europejskie – choć nie są zwolennikiem ich zaostrzania w takim stopniu jak nasz kraj. Nie są za całkowitym zakazem importu energii z Rosji, ale wspierają wszystko, co rosyjską przewagę zmniejsza. Wspierają państwowość ukraińską na forum międzynarodowym, lobbują za jej przyjęciem do UE.
Napisał o tym kilka dni temu na łamach portalu wPolityce.pl Zsolt Németh, węgierski ekonomista i polityk, obecnie zastępca przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Zgromadzenia Narodowego Węgier. „Po agresji na Ukrainę wcześniej poprawnie działające węgiersko-rosyjskie relacje nie mogą być już takie same, jakimi były dotychczas” – stwierdził.
Naprawdę, przy wszystkich zastrzeżeniach, nie jest to zestaw putinowski czy łukaszenkowski. Jeśli już szukać analogii, to raczej z Francją czy Niemcami. Nawet oceniając postawę Budapesztu krytycznie, uczciwość nakazuje widzieć tę zasadniczą różnicę.
Jednak wielu naszych świeżo narodzonych antyrosyjskich jastrzębi (niedawno uparcie resetowali, także na smoleńskich trumnach) wciąż nie ma odwagi, by wypowiedzieć choćby słowo krytyki wobec Berlina, który najpierw sfinansował rosyjskie bomby (z pomocą usypiającego Polaków i Europę pana Tuska), a dzisiaj niecierpliwie czeka na powrót do starych biznesów. I który palcem nie kiwnie, by na serio pomóc walczącemu z najazdem narodowi.
Wybiera się więc zastępczego chłopca do bicia. Pasuje, bo to państwo dużo mniejsze niż cyniczne Niemcy, a na dodatek rządzone przez siły konserwatywne, z silnym mandatem demokratycznym.
To wybór celu łatwego, ale wybór nieuczciwy. Chcielibyśmy, aby Węgry mogły więcej. Sądzimy, że swoją polityką dużo ryzykują, bo lepiej w takich sytuacjach stać jednoznacznie po stronie ofiar i prawdy. Zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jednak to nie powód, by równać ten dzielny, doświadczony straszliwie w XX w. naród z barbarzyńskimi najeźdźcami, by zapominać zupełnie o sprawach, które nas Polaków z Węgrami łączą, by przekreślać lojalność i solidarność w wielu trudnych sytuacjach z ostatnich lat i wiele momentów prawdziwej przyjaźni.
To też nie powód, by atakować ambasadę węgierską w Warszawie, miejsce od wielu lat pełniące funkcję centrum przyjaźni polsko-węgierskiej i spotkań obu narodów.
Ochłodzenie relacji jest dziś naturalne. Nie będzie przez kilka tygodni szczytów Grupy Wyszehradzkiej, powstała pewna zadra w tak przyjacielskich dotąd relacjach. Być może do przezwyciężenia, bo po wyborach – które premier Orbán ma dużą szansę znowu wygrać – otwiera się pole do jakiegoś przełamania, jeszcze większej korekty węgierskiej polityki.
Krytykujmy, rozmawiajmy, a przede wszystkim używajmy uczciwej miary.
Michał Karnowski
"Sieci": Stawką tej wojny jest także Polska!
W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” wywiad z laureatem tytułu Człowiek Wolności 2021, premierem Jarosławem Kaczyńskim, który na temat rozpętanej przez Rosję wojny na Ukrainie mówi, że jest to… typowa wojna zastępcza. W gruncie rzeczy to jest wojna wydana Zachodowi… Zachód musi Ukrainie pomóc.
Stawką tej wojny jest także Polska
Zgłosiłem pomysł misji pokojowej, bo jako polityk uważający, że należy wykorzystać każdą szansę, by ratować Ukrainę, postanowiłem skorzystać i z tej. Może temat wróci – mówi premier Jarosław Kaczyński w niezwykle ważnym wywiadzie na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci. Dorota Łosiewicz i Michał Karnowski rozmawiają z prezesem Prawa i Sprawiedliwości, laureatem tytułu Człowiek Wolności tygodnika „Sieci” 2021. Premier Jarosław Kaczyński podkreśla w rozmowie, że wojna na Ukrainie… to typowa wojna zastępcza. W gruncie rzeczy to jest wojna wydana Zachodowi przez Rosję.
To już jest konflikt światowy
Straszenie ze strony Moskwy polega nie na tym, że użyje broni atomowej, tylko na tym, że w ogóle o tym mówi. Samo użycie wydaje się nierealne, bo doprowadziłoby prawdopodobnie do apokalipsy – mówi Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z Markiem Pyzą i Marcinem Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Czas na Międzymorze
Marek Budzisz pyta na łamach tygodnika „Sieci”, jaka jest dziś pozycja Polski w nowych realiach geostrategicznych i przytacza wypowiedzi międzynarodowych ekspertów, którzy wyraźnie wskazują, że dotychczasowa polityka odstraszania Putina przez Zachód nie zdała egzaminu.