Archiwum
Wydanie nr 14/2024 (591)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
22KRAJ
26ŚWIAT
46OPINIE
58W SIECI KULTURY
61PODRÓŻE
70KUCHNIA
71NA KONIEC
73To jest rechot z Polaków
Bitwa, którą Prawo i Sprawiedliwość wydało obozowi władzy z okazji 100 dni rządu, nie toczyła się w sprzyjających warunkach. Koalicja 13 grudnia wciąż jest pokryta warstwą teflonu i co najważniejsze – kordonu medialnej propagandy. Skutków lenistwa Tuska
i znajomych jeszcze nie widać, stan spraw polskich – siłą rozpędu po rządach PiS – wciąż jest dobry. Destrukcyjne pomysły, jak mające nas ograbić ekstremistyczne nowe Zielone Łady czy waluta euro, nie weszły w życie. Do tego gorszące wyborców publiczne pyskówki w obozie prawicy. Władza nie boi się bezprawnie używać siły, spychając Polskę w stronę systemu przypominającego białoruski i rosyjski, gdzie przeciwnikom politycznym przypina się sfałszowane „kryminalne sprawy”, a w finale najbardziej niepokornych po prostu eliminuje. Konstytucja już nie obowiązuje, rządzi policyjna pałka. Celem ma być zastraszenie Polaków.
A jednak mimo tych trudności ta bitwa została wygrana. Prawo i Sprawiedliwość znowu zebrało owoce stanięcia w prawdzie: bez mizdrzenia się do przeciwnika (co niektórzy podpowiadają), bez pychy i zarozumialstwa, z poważnym podejściem do spraw publicznych. Stwierdzam znowu, że pierwszym zwycięstwem były zeznania prezesa Jarosława Kaczyńskiego przed komisją pegasusową, także złożone w tym samym tonie.
Dzięki takiej postawie i dobrze wykonanej pracy przygotowawczej, krótkie obchody 100 dni władzy wykazały cynizm, z jakim ówczesna opozycja składała „100 konkretów”. Do Polaków, mimo medialnego kordonu, dotarł przekaz, że w koalicji 13 grudnia nikt nie miał zamiaru realizować złożonych przyrzeczeń (co do niektórych spraw – to akurat dobrze), dziś nikt nie czuje z tego powodu wstydu.
Rządzący reżim czuje się tak pewnie, że otwarcie rechocze z oszukanych wyborczo Polaków. Mówią im wprost: mamy wasze głosy i nic już nam nie zrobicie. Telewizję, która mogła to nazwać, wyłączyliśmy za pomocą policji, do studiów TV wwieźliśmy policyjnymi sukami nowych „redaktorów”. Pokazaliśmy, że opozycję będziemy zamykać w więzieniach, a krytyków spróbujemy zdelegalizować. Z cynicznym uśmieszkiem dodają, że niemiecka władza europejska tego właśnie sobie życzy.
Publiczności zamierzają rzucić emocjonalne paciorki: kłótnie o aborcję, brak religii na świadectwie, poklepywanie po plecach przez zadowolony ze spacyfikowania polskiej ambicji Berlin.
Ludziom oszalałym z nienawiści to wystarczy. Ale większości nie. Polacy, z desperacji czy głupoty, w sporej części naprawdę uwierzyli zawodowym kłamcom. Uwierzyli, że Tusk i ekipa zbiją ceny paliwa do 5 zł za litr, zlikwidują obowiązkowy ZUS, obniżą podatki, dadzą lepszy kredyt mieszkaniowy, a akademiki będą po złotówce. Itp., itd.
Obiecywali tak dużo i tak bezczelnie, oszukując, że dziś muszą kasować dawne spoty i bełkotać o „przenośniach”. Polska, która nie mieszka w wielkich miastach, już czuje, że dobre czasy się skończyły. Ten rozwój zostanie zahamowany. Nie będzie inwestycji, obwodnic – będą niemieckie wiatraki na wywłaszczonych podwórkach i straszliwe koszty energii, wprowadzone tuż po czerwcowych wyborach europejskich, by ludzie zauważyli podwyżki dopiero na grudniowych rachunkach.
To bardzo łatwopalne politycznie podłoże. Wystarczy, że coś naprawdę się zepsuje, rozwali, przestanie działać, realnie pogorszy – nawet nie z ich winy – a nastąpi eksplozja rozczarowania. Już dziś w wielu środowiskach stali się memami. Zużywają się szybciej niż sądziłem i niż oni widzą. Możliwe, że pokaże to już wynik wyborów samorządowych, może dopiero europejskich, a może aż prezydenckich. Ale kierunek jest wyraźny. Rządzący nami „królowie kłamstwa” zapłacą za swoją obłudę wysoką cenę, może szybciej, niż myślimy.
Z tych dni płynie ważny wniosek: mimo pokusy pójścia w „fajność” czy duchowej i programowej kapitulacji, Prawo i Sprawiedliwość, jeśli naprawdę chce zwyciężać, musi pozostać poważną partią. W traktowaniu serio relacji słów do czynów, w narzucanym przez Jarosława Kaczyńskiego upartym dążeniu do realizacji programu krył się sukces lat 2015–2023. I tam jest też recepta na odzyskanie władzy. Ale trzeba mieć też świadomość, że bez twardego boju rzadko się wygrywa w polityce.
Michał Karnowski
W nowym numerze "Sieci"
Nowe wydanie tygodnika „Sieci” przybliża wstrząsające fakty, które pokazują, jaki jest cel przemocowych rządów Tuska i co się dzieje na zapleczu władzy. Pierwszym celem jest zniszczenie PiS. Następnym – spacyfikowanie koalicjantów i próba zrekonstruowania układu PO-PSL w kolejnej kadencji – pisze Marek Pyza na łamach tygodnika. Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Anihilatorzy
Sposób przejmowania władzy i rozliczeń poprzedników to zdaniem Donalda Tuska niewinna igraszka. Premier uważa, że kurs powinien być… dużo ostrzejszy. Pierwszym celem jest zniszczenie PiS. Następnym – spacyfikowanie koalicjantów i próba zrekonstruowania układu PO-PSL w kolejnej kadencji. Kluczową rolę w realizacji zwłaszcza tego drugiego planu odgrywa Paweł Graś, najwierniejszy ze współpracowników premiera–pisze Marek Pyzana łamach nowego numeru „Sieci”.
Krokus i przyszłość wojny na Ukrainie
Nie ulega wątpliwości, że rosyjska propaganda będzie chciała wykorzystać zamach na Crocus City Hall, aby ożywić prowojenne nastroje i wzmocnić głosy domagające się rewanżu na Ukraińcach–zauważa Marek Budzisz.
„Ocaleni” uratowali wielu ludzi
Zniknięcie programu z Telewizji Polskiej ogromnie ograniczy nam zasięgi w docieraniu z wiedzą i nadzieją do ludzi, którzy jej potrzebują–z Rafałem Porzezińskim, dziennikarzem i trenerem terapii uzależnień, twórcą cyklu „Ocaleni” w TVP oraz prezesem Stowarzyszenia „Ocaleni”, rozmawia Dorota Łosiewicz.