Tajemnice Chmielewskiej
- Była zagadką, kobietą osobną, niezależną. Choć zostawiła nam swoje pamiętniki, po ich lekturze nie mamy wcale pewności, czy rozwikłaliśmy wszystkie jej tajemnice – pisze o Joannie Chmielewskiej, pisarz, satyryk, dziennikarz, Marcin Wolski.
- Próby zdobycia jakichkolwiek pogłębionych informacji na temat Joanny Chmielewskiej przypominają początek jednego z jej kryminałów, którym w dobie realnego socjalizmu zaczytywała się cała Polska. Poza drętwymi biogramami niewiele tak naprawdę o niej wiadomo. A dokładniej tylko tyle, ile chciała, by o niej wiedziano. (…) W dodatku sam oficjalny życiorys pisarki, jak przystało na polską Agathę Christie, sprawy nie wyjaśnia. Pseudonimem okazuje się zarówno jej imię, jak i nazwisko. W istocie urodzona 2 kwietnia 1932 r. Chmielewska nazywała się Irena Becker, po mężu Kuhn – pisze Marcin Wolski.
Dziennikarz przytacza mniej lub bardziej znane fakty z życia pisarki oraz jej kultowe cytaty, m.in. „Mężczyzna, jak wiadomo, składa się głównie z żołądka” lub „Szósta rano to jest godzina do niczego. Zbyt późna do udoju krów, a zbyt wczesna dla udoju architektów”.
Więcej o zmarłej 7 października pisarce, która „w dużej mierze wydawała się zagadką” – pisze Marcin Wolski w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 14 października br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html