Putin nigdy nie odpuści „bliskiej zagranicy”
Od kliku dni Rosja blokuje wwóz towarów z Ukrainy na swój obszar celny. To kolejna odsłona wojny ekonomicznej jaką Kreml prowadzi ze swoim sąsiadem, aby zniechęcić Ukrainę do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Wprawdzie ciągle nie jest pewne czy UE uzna, że Ukraina wypełniła już wszystkie warunki, aby taka umowa została podpisana, ale działania zmierzające do jej zawarcia bardzo intensywnie prowadzi Litwa, obecnie kierująca pracami Rady UE.
Miałoby się to stać podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego, który ma się obyć w listopadzie tego roku w Wilnie.
Dla Ukrainy Rosja jest ważnym partnerem handlowym, eksport towarów do tego kraju w 2012 roku wyniósł 27,4 mld USD, w tym roku jest on mniejszy - w I półroczu wyniósł blisko 8 mld USD, w II półroczu ma być niewiele wyższy.
A więc eksport ten ma być i tak o ponad 10 mld USD niższy, przy czym prognozy dotyczące II półrocza pochodzą sprzed decyzji Federacji Rosyjskiej dotyczącej dokładnego sprawdzania wwożonych towarów z Ukrainy.
Rosjanie od 14 sierpnia kwestionują bowiem prawdziwość tzw. świadectw pochodzenia towarów przedstawianych przez Ukraińców i w związku z tym towary te muszą być wyładowywane z przewożących je ciężarówek i po dokładnym sprawdzeniu przez służby celne jeżeli spełniają warunek „ukraińskości”, powtórnie załadowywane na nie i dopiero wwożone na obszar celny Federacji Rosyjskiej.
Ten sposób sprawdzania na granicy doprowadził w ciągu 4 dni do jej kompletnego zablokowania, a stojący w wielokilometrowych kolejkach kierowcy ciężarówek, zwłaszcza z żywnością doskonale wiedzą, że tych towarów do Rosji już nie wywiozą.
Jeżeli ten sposób sprawdzania na granicy będzie dalej stosowany to do końca tego roku straty ukraińskich przedsiębiorców mogą sięgnąć kwoty 2-2,5 mld USD i dotknie to głównie wielkich ukraińskich oligarchów popierających unijną orientację Ukrainy.
Rosja próbuje wpłynąć na decyzję Ukrainy w sprawie umowy stowarzyszeniowej z UE na wszelkie możliwe sposoby. Od kilku lat wywiera naciski ekonomiczne głównie poprzez odpowiednie kształtowanie cen ropy i gazu sprzedawanych Ukrainie (Ukraina bardziej spolegliwa ceny niższe, stawia się ceny wyższe) ale także przejmowanie ukraińskich strategicznych przedsiębiorstw (np. przejęcie przez Gazprom ukraińskiego Naftohazu, który jest właścicielem wszystkich sieci przesyłowych ropy i gazu na terenie całego kraju).
Przeciętny obserwator pewnie powie, co w tym dziwnego. Dwa państwa chcą ze sobą bliżej współpracować i trudno mieć o to do nich pretensje. Tyle tylko, że Rosja ewidentnie wykorzystuje gigantyczne kłopoty gospodarcze Ukrainy i pod pozorem współpracy przejmuje strategiczne gałęzie ukraińskiej gospodarki ze szczególnym uwzględnieniem infrastruktury przesyłowej.
Aktywność Rosjan w odniesieniu do Ukrainy znacząco wzrosła po wyborach prezydenckich na Ukrainie i zwycięstwie Janukowycza, a w konsekwencji i zmianie rządu, ale skuteczność propozycji rosyjskich w tym kraju w ostatnich latach mimo wszystko jest zastanawiająca.
Dlaczego zwracam na to uwagę, bo Polska jako jeden ze współtwórców tzw. Partnerstwa Wschodniego (obok Szwecji) jest ciągle zwolennikiem przybliżania Ukrainy do UE i realizacja tego programu miała być jednym z głównych zamierzeń rządu Tuska w polityce wschodniej.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że Rosja zrobi wszystko, aby osłabić albo wręcz uniemożliwić podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE i jest gotowa wykorzystać w tym celu wszelkie dostępne jej środki polityczne i ekonomiczne.
Co więcej, tak ostentacyjne umacnianie wpływów rosyjskich w krajach „bliskiej zagranicy” powinno być kolejnym mocnym ostrzeżeniem dla rządzących naszym krajem, że nasz sąsiad w takich sprawach nie cofa się przed niczym.
W świetle tych faktów nasza polityka wobec Rosji, a także nasze sugestie do polityki unijnej wobec tego kraju, grzeszą co najmniej naiwnością, żeby nie napisać zdecydowanie mocniej.
Rząd Tuska zachowuje się tak, jakby tego wszystkiego nie dostrzegał, a jeżeli już dostrzega, to jakby tego nie rozumiał. Rosja odzyskała wigor, w tym także ten ekonomiczny, w związku z ciągle korzystnymi cenami na nośniki energetyczne, które są podstawą jej oferty eksportowej, a jej prezydent Putin nie odda bez walki żadnego kraju uważanego za „bliską zagranicę”.
Nieśmiało tylko przypomnę, że Polska jako były członek RWPG, przez pokolenie Putina jest ciągle do tej strefy zaliczana.
Zbigniew Kuźmiuk