Pół miliona dla Kaplera
Warszawski Sąd Okręgowy przyznał rację Rafałowi Kaplerowi, byłemu szefowi narodowego Centrum Sportu i zdecydował, że należy mu wypłacić premię, którą wstrzymała minister sportu Joanna Mucha. Chodzi o 571 tys. zł oraz odsetki od tej kwoty.
Kapler miał w umowach (podpisanych przez ministrów sportu Mirosława Drzewieckiego i Adama Giersza) zagwarantowaną premię za oddanie do użytku Stadionu Narodowego oraz przeprowadzenie na nim meczów Euro 2012. Został odwołany z funkcji szefa NCS po ujawnionych wielu niedoróbkach na budowie Stadionu Narodowego.
Kontrakt Kaplera został podpisany 1 października 2008. Gwarantował mu on 10 tys. złotych pensji. Przewidywał też premię za „sukces końcowy” uzależnioną od „terminowego uzyskania przez spółkę ostatecznej lub prawomocnej decyzji zezwalającej na użytkowanie obiektu i wynosi nie mniej niż dwunastokrotność wynagrodzenia podstawowego”.
Według tego zapisu, w przypadku oddania obiektu na czas, Kapler dostałby 120 tys. zł nagrody.
Jednak we wrześniu 2009 roku umowę zmieniono usuwając z niej zapis o terminowości oddania stadionu.
W kolejnym aneksie, z czerwca 2010 r. ministerstwo hojnie podwyższyło zarobki prezesa NCS do 39 tys. złotych i wprowadziło zapis, że premia będzie wynosiła 19-krotność pensji.
Z końcem kontraktu wyniosłaby więc ponad 700 tys. zł. Umowę rozwiązano jednak wcześniej (w lutym 2012 r. Kapler zrezygnował z funkcji szefa Narodowego Centrum Sportu), więc kwota bonusowa zmalała do „zaledwie” 560 tys. zł.
Minister sportu Joanna Mucha, postanowiła nie respektować zapisów kontraktu i nakazała NCS wstrzymanie wypłaty. Kapler poszedł więc do sądu i wygrał.
To nie koniec państwowych wydatków na absurdalne nagrody dla szefostwa NCS. Rzecz dotyczy bowiem jeszcze dwóch zastępców Rafała Kaplera. Robert Wojtaś i Janusz Kubicki czekają na wypłatę 825 tys. zł.
znp/wpolityce.pl