Archiwum
Wydanie nr 34/2023 (559)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
26ŚWIAT
48OPINIE
54HISTORIA
59SIECI KULTURY
65KUCHNIA
74NA KONIEC
76Powaga i ofensywność premiuje PiS
Gdzie jest pani Joanna? Nie widać jej w TVN, nie słychać o niej na wiecach Donalda Tuska. Czyżby postać, której dramatyczne przejścia miały wyciągnąć na ulice Warszawy milion ludzi, tak łatwo poszła w odstawkę? Dlaczego? Co się stało?
Odpowiedź jest prosta: już wiadomo, że kampania będzie jednak dotyczyła spraw realnych, istotnych, a nie sztucznej rzeczywistości medialnej. Prawo i Sprawiedliwość nie dało się złapać w pułapkę, zignorowało prowokację i narzuciło własne tematy debaty. Tematy realne, prawdziwe, odnoszące się do tego, co dla Polaków naprawdę najważniejsze. Bo szeroko rozumiana gospodarka, sprawy społeczne oraz bezpieczeństwo to są kwestie, które najbardziej zajmują nasze społeczeństwo. Reszta jest, w dużej mierze, po prostu iluzją, sztuczką cyrkową. Celnie mówił o tym w czasie sejmowego wystąpienia prof. Przemysław Czarnek.
W ostatnich kilkunastu dniach PiS dokonało rzeczy istotnej: narzuciło tematy debaty. Zmusiło Tuska, by i on odnosił się do migracji, muru, prywatyzacji oraz kwestii wieku emerytalnego. Zmusiło go, by grał nie na swoim polu. I nieważne, że Tusk atakuje, że sięga po manipulację (w sprawie Lotosu) czy po cynizm (żądając szczelniejszej granicy). Nie ma to wielkiego znaczenia, ponieważ wiarygodność Tuska
Ale nic nie jest jeszcze ostatecznie rozstrzygnięte. Zdecyduje konsekwencja i odporność. Bo wszystko, co robi dziś Tusk, ma jeden cel: zniechęcić PiS do realizowania linii opisanej w pytaniach referendalnych. Taka kampania przyniesie Platformie klęskę. Jej szansą są sztuczne, medialnie pompowane tematy. Jej dorobek na polu spraw istotnych – majątku narodowego, programów społecznych, gospodarki, bezpieczeństwa – jest tak żałosny, że nie przekrzyczy tego nawet i stu Kołodziejczaków.
PiS jest silne, gdy jest partią poważną, antyestablishmentową, mówiąc do Polaków jasno i wyraźnie o sprawach ważnych. PiS, które próbuje się przebierać w nie swoje szaty, zawsze traci, zawsze wpada w kłopoty. I jest to wniosek szerszy, nie tylko kampanijny. Jeśli obóz niepodległościowy zyska trzecią kadencję, powinien się zdobyć na działania odważniejsze na wielu polach. Nie głupie, nie agresywne, nie szalone, ale jednak odważniejsze. W interesie kraju, lecz i we własnym.
Jacek Karnowski
To niebezpieczni ludzie
Na okładce wydawanego przez niemiecki kapitał i bardzo związanego z opozycją pisma widzimy polityków Zjednoczonej Prawicy odpowiedzialnych za projekt rozbudowy polskiej armii, skutecznie go wdrażających, przebranych za bohaterów serialu „Czterej pancerni i pies”, z tym że według redaktorów mamy do czynienia z czterema pancernymi i kotem.
Termin wybrany precyzyjnie – tuż przed Świętem Wojska Polskiego, przed zaplanowaną na ten dzień wielką defiladą. W czasie, kiedy z Rosji dochodzą kolejne pogróżki zapowiadające, że Moskwa na razie wprawdzie chce połknąć Ukrainę, ale gdy tylko będzie mogła, spróbuje się dobrać i do Polski. W momencie, gdy sojusznik Putina, białoruski dyktator, rzuca na polską granicę już nie tylko migrantów i własne służby, lecz także unurzaną we krwi bandę tzw. wagnerowców.
Płonie Ukraina, krwawi sąsiedni naród. Na okupowanych terytoriach gwałty, zbrodnie, tortury i egzekucje. A im wysiłek odbudowy armii kojarzy się z komunistycznym serialem. Dla redaktorów to wszystko nieważne, oni mają zabawę. A potem się oburzają, gdy ktoś mówi, że nie widzi tam śladu patriotyzmu.
Na szczęście większość Polaków patrzy na to inaczej. Jak wynika z niedawnego badania pracowni Social Changes, w odpowiedzi na pytanie: „Jaką armię powinna mieć Polska?”, aż 68 proc. badanych odpowiada, że „taką, która umożliwi samodzielne odparcie ataku”. 32 proc. wybrało odpowiedź, według której armia powinna „umożliwić obronę, dopóki nie nadejdzie pomoc”.
Aż 51 proc. ankietowanych ocenia też, że Grupa Wagnera, która niedawno zaczęła prowadzenie działań na terytorium Białorusi, stanowi zagrożenie dla Polski. Ito mimo wcześniejszych kpin Donalda Tuska, że „wygląda na to, że PiS szuka pomocy wagnerowców ze strachu przed wyborami”.
Tam niemiecka gazeta dla Polaków, tu lider głównej partii opozycji – ale mianownik wspólny: wyszydzanie zagrożenia, granie na podział nawet w sferze bezpieczeństwa. Dlatego tak zabolała ich wtorkowa defilada. Każdy Polak zobaczył, że mamy silne Wojsko Polskie! Wielki skarb dla narodu i państwa w naszym położeniu geograficznym, w tej sytuacji politycznej w Europie.
I to próbowali wykpić. Ci ludzie są skrajnie niebezpieczni dla każdej polskiej rodziny. Ceną za oddanie im Polski może być nie tylko nędza Polaków, bo wszystko przekażą w ręce obcego kapitału, wywołają znowu potężne bezrobocie, lecz i tragedia porównywalna z ukraińską. Dla nich polskie bezpieczeństwo to tylko jakaś cyniczna gra. Dla nich to przebieranki na okładkach. Tak patrzą na to w Berlinie, tak opisują to ludzie wysłani tu przez Niemców dla spacyfikowania Polaków. W razie czego zwieją stąd w pięć minut. I swoje koty też zostawią na pastwę losu.
Michał Karnowski
W tygodniku „Sieci”: Tajemnice Wołoszańskiego
W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” kontrowersyjne kandydatury Koalicji Obywatelskiej do parlamentu. Czy skompromitowane i niejednoznaczne postaci pokroju Bogusława Wołoszańskiego i Michała Kołodziejczaka pomogą czy pogrążą partię Donalda Tuska?
Kiepski agent z telewizji
Akta Bogusława Wołoszańskiego to jedna z najmarniejszych historii, jakie można znaleźć w archiwach IPN. Niewiele mówią one o działaniach komunistycznego wywiadu, ale sporo o ich bohaterze i jego karierze w PRL.
Sami swoi
Gdyby przyjrzeć się bliżej temu aliansowi, to on po prostu musiał się wydarzyć, bo obu panów łączy naprawdę wiele – o relacji Donalda Tuska i Michała Kołodziejczaka pisze na łamach „Sieci” Marcin Wikło.
Tusk jest niebezpieczny
Ich plan wielkiej grabieży Polski pozostaje aktualny. Jeśliby przejęli władzę, puściliby nas w skarpetkach. Raz, dwa wyprzedadzą, co mamy, i po sprawie – zapewnia Jacek Sasin, minister aktywów państwowych w rozmowie z Michałem Karnowskim.