Archiwum
Wydanie nr 32/2023 (557)
NA POCZĄTEK
6TEMAT TYGODNIA
20KRAJ
27ŚWIAT
46HISTORIA
58OPINIE
64SIECI KULTURY
71GOSPODARKA
80KUCHNIA
82NA KONIEC
84Furia prezydenta Warszawy
Patriotyczny język Platformy Obywatelskiej przetrwał tylko jedno przemówienie Donalda Tuska. 4 czerwca naszpikował swoje wystąpienie pojęciami, których na co dzień nie używa. Było o ojczyźnie, ofierze, o biało-czerwonym sercu. Ina tym się skończyło. Politycy PO szybko wrócili do codzienności. Znowu słychać narrację urabianą latami przez „Wyborczą” – że patriotyzm jest jak rasizm. Rafał Trzaskowski przypieczętował to swoim żądaniem, którym ubliżył tysiącom Polaków oddającym cześć powstańcom warszawskim.
Godzina W jak co roku zatrzymała Warszawę. Morze ludzi złożyło hołd obrońcom stolicy. Trzaskowski i tym razem nie wydał zgody na Marsz Powstania Warszawskiego. Co więcej, potępił tych, którzy w ten sposób oddali cześć bohaterom. „Wzywam do dymisji wszystkich ministrów, takich jak Ozdoba, Kaleta, Kowalski, którzy brali udział w tym nacjonalistycznym marszu, wykrzykując nacjonalistyczne hasła. Uwaga, nie wolno nam mylić patriotyzmu z nacjonalizmem” – oświadczył.
Jakoś trudno doszukiwać się jego równie zdecydowanej reakcji na skandaliczny incydent, który miał miejsce podczas parady łodzi na Wiśle w godzinie W. Na statku Warszawskich Linii Turystycznych rozbrzmiała socjalistyczna Międzynarodówka. Prom Słonka, na którym powiewają flagi Warszawy, na którego burcie widnieje powstańczy baner, zhańbił pamięć powstańców. Czy ratusz zareagował? Dopiero po licznych apelach i to zdawkowo. Ostatecznie okazało się, że Warszawskie Linie Turystyczne obsługuje prywatna firma na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego. Armator stwierdził, że nie była to manifestacja polityczna, lecz samowolne działanie pracownika, za które przeprasza. Tyle. Rafał Trzaskowski całą sprawę przemilczał. Hymn bolszewików odegrany na miejskim promie w godzinie W najwyraźniej nie bulwersuje go tak bardzo jak Marsz Powstania Warszawskiego.
Nie dziwi więc decyzja ministra Glińskiego, który powołał pełnomocnika ds. obchodów przyszłorocznej, 80. rocznicy wybuchu powstania. Zapewne ten fakt wywołał taką furię prezydenta stolicy. Warszawa od lat próbuje przecież zawłaszczyć nie tylko te obchody, lecz także inne wydarzenia patriotyczne. Politycy PO stale uzurpują sobie prawo do decydowania, kto i w jaki sposób ma prawo składać hołd polskim bohaterom. Wpływy te widać coraz wyraźniej nawet w Muzeum Powstania Warszawskiego. Ci, którzy nie mieszczą się w kategoriach nowoczesnego patriotyzmu – bezobjawowego i kosmopolitycznego – są publicznie nazywani nacjonalistami. Cóż za postępowa segregacja. Budujący jest jednak fakt, że mimo wieloletnich prób formatowania nowoczesnego Polaka biało-czerwona większość wciąż pozostaje wierna narodowemu dziedzictwu.
Marzena Nykiel
Kolejny cios w plecy?
Szyderstwa Donalda Tuska z narastającego ponownie zagrożenia na wschodniej granicy to ciąg dalszy traktowania przez niego Polaków jak prymitywnych tubylców, którym można rzucać paciorki. Nikt nigdy w Brukseli i Berlinie nie zwróciłby się tak obelżywie do swoich obywateli w tak poważnej sprawie.
To jest smutne, ale to nie jest zaskoczenie. Człowiek, który wyszydzał ostrzeżenia przed narastającym, śmiertelnym niebezpieczeństwem ze strony Putina – bo takie było życzenie pani Merkel i cena za posadę w Brukseli – jest zdolny do wszystkiego.
Jest politykiem dla Polski i Polaków niebezpiecznym.
To niebezpieczeństwo musi być przypominane. Choć na szczęście Polacy w większości dość dobrze je już rozpoznają. Poza wąską grupą ludzi odmawiających z różnych powodów konfrontacji z rzeczywistością Tusk jest widziany prawdziwie. Jako polityk niebędący wstanie zapewnić nam pokoju, który zniweczy polski dorobek ostatnich lat. To widać w sondażach.
Tu damy sobie radę. Wiemy, że gdy nadejdzie atak, w jakiejkolwiek by był formule, obrońcy polskich granic i obecne kierownictwo państwa ponownie zdadzą egzamin. Wiemy też, że Tusk uderzy – kpiną, manipulacją, nienawiścią. Podgrzeje tym atmosferę, da paliwo swoim hejterom, ale polskiej woli obrony niepodległości nie złamie. Podobnie jak nie złamią jej intrygi Brukseli i Berlina. Opinia publiczna w dużej części też już rozpoznaje cynizm tych graczy.
Trudniej będzie z innym zagrożeniem, które już nam się objawiło w ostatnich dwóch latach wielokrotnie. Chodzi o niektóre potężne media komercyjne. Ich udział w powielaniu każdej dezinformacji, próbach wywołania paniki jest oczywisty. I bywa szokujący. Rosyjska maszyna propagandowa nie potrzebuje tu żadnej armii trolli (jednym z jej współtwórców jest Prigożyn).
Otwarty, wulgarny i zakłamany atak na obrońców polskich granic, prowadzony przez potężne koncerny, nie wywołał żadnych konsekwencji. Zerknijcie do mediów III RP: nagonka na dzielnych żołnierzy, strażników granicznych i policjantów trwa tam nadal.
Musimy o tym zagrożeniu mówić, bo to jest najlepszy sposób obrony przed manipulacją. Trzeba nazwać sprawę wprost: niektóre potężne media komercyjne są najsłabszym elementem w systemie bezpieczeństwa państwa.
Obawiam się, że gdy umoczeni we krwi bandyci wagnerowcy rozpoczną atak, gdy może padną strzały, może zdarzy się coś więcej, nasi obrońcy granic muszą się liczyć z próbami zadania im ciosu w plecy wyprowadzanego ze szklanych pałaców władców medialnych marionetek.
Michał Karnowski
Nowe "Sieci": Tylko PiS może zatrzymać Tuska
Na łamach nowego numeru „Sieci” Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości wyjaśnia, jak wiele zależy od wyniku najbliższych wyborów, i jak ważna jest mobilizacja całego środowiska politycznego PiS – Wszyscy muszą działać w określonych ramach naszego przesłania. Każdy, kto idzie z nami. A będą to ramy bardzo ściśle określone, znacznie ściślej niż w poprzednich kampaniach. Bo stawka jest ogromna, a przeciwnik atakuje bardzo brutalnie.
Tylko PiS może zatrzymać Tuska
Czas dyskusji o kierunku naszej kampanii się skończył. Teraz czas na wdrażanie tego, co przyjęliśmy – zapewnia prezes Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Jarosław Kaczyński w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi.
Dyplomatyczny gambit Kijowa
Prezydent Ukrainy stara się, by doraźne spory – również w relacjach z Polską – nie utrudniły Kijowowi realizacji głównego planu politycznego. Jego kulminacja ma nastąpić jesienią, a jego głównym punktem będzie zorganizowanie przez władze Ukrainy wielkiej, międzynarodowej konferencji pokojowej. Spotkania, które powinno doprowadzić do sformułowania planu zakończenia wojny – pisze na łamach tygodnika Marek Budzisz.
Psy Putina nadchodzą
Wagnerowcy pod polską granicą na Białorusi to kolejny test, któremu poddają nasze państwo dyktatorzy Rosji i Białorusi. Robią to w newralgicznym momencie – w czasie kampanii wyborczej. I znów Moskwa może liczyć na tych polskich polityków, z którymi przed laty robiła interesy. A zagrożenie jest śmiertelnie poważne, bo najemnicy Kremla to zwyrodnialcy gotowi na wszystko. Czego się po nich spodziewać? Jak może wyglądać kolejna odsłona ataku na Polskę?