Czabański: pełzający stan wyjątkowy na Ukrainie
Prawda jest brutalna. Janukowycz jeszcze nie zdecydował ostatecznie o użyciu siły przeciw demonstrantom i opozycji, ale już jest do tego gotów. Na razie, krok za krokiem prezydent Ukrainy, legalnie i demokratycznie wybrany, lecz rządzący w sposób autorytarny i na wzór putinowski, dociska opozycję do ściany. Liczy na zmęczenie demonstrantów, mróz, głód i brud.
Szefowa unijnej dyplomacji, Catherine Ashton: „W przededniu mojej wizyty w Kijowie śledzę z niepokojem informacje, że policja brutalnie wtargnęła do siedziby największej partii opozycyjnej – Batkiwszczyny.(…) Wzywam ukraińskie władze do zachowania umiaru i rezygnacji z używania w przyszłości jakiejkolwiek siły, aby stworzyć przestrzeń do wynegocjowania porozumienia i wyjścia z obecnego politycznego pata” (podaję za portalem tvn24.pl.)
Ashton ma być dziś w Kijowie, ale władze siły używają nadal. Rozbierają barykady, wypychają ludzi z ulic, otaczających Majdan i – jak to nazywają – „oczyszczają” wjazdy do dzielnicy rządowej i do siedzib organów państwowych i lokalnych. De facto, używają już środków stanu wyjątkowego – bo czymże innym jest wtargnięcie bezpieki do siedziby głównej partii opozycyjnej, zniszczenie serwerowni, wyniesienie dokumentów? Czymże innym jest odcięcie Majdanu od reszty Kijowa, zablokowanie dowożenia tam żywności i wody? Czymże innym jest zamknięcie niezależnych portali ukraińskich?
„Dzielnica rządowa jak oblężona twierdza. Do Kijowa jedzie specnaz Tigr”. Wiadomości z dziś przedpołudniem. „W magistracie wyłączono prąd (tam chronią się demonstranci przed mrozem i zmęczeniem)”. „Stacje metra Majdan Niepodległości i Chreszczatyk ponownie zostały zamknięte przez władze” (portal wyborcza.pl).
W Polsce, gdy Jaruzelski wprowadzał 13 grudnia 1981 r. stan wojenny, też najpierw – przed jego oficjalnym ogłoszeniem – władza wykonywała wstępne, ograniczone, kroki. 12 grudnia po południu obserwowano wzmożony ruch samochodowych kolumn milicyjnych, pod wieczór były już nieczynne teleksy w siedzibach „Solidarności”, wieczorem przestały działać telefony.
Czarno to widzę. Jednak trzymajmy kciuki za Ukraińców. Może nacisk państw Unii Europejskiej i USA powstrzyma Janukowycza przed uderzeniem? Może pełzający w tej chwili stan wyjątkowy schowa się do policyjnych koszar?
Oby. W każdym razie, dziś i tak nie da się śledzić jakichkolwiek innych wiadomości niż tych, napływających z Kijowa. Choć – co rzuca się w oczy – na czołówkach polskich mediów Ukrainy już nie ma. To samo znużenie, na jakie liczy Janukowycz? A przecież teraz właśnie decyduje się na wiele, wiele lat kształt Europy i nasze, polskie, w niej bezpieczeństwo. Czy do Putina doszlusuje kolejny Łukaszenko, tym razem z Ukrainy, czy nie „stanowi – jak mówią w reklamach – różnicę”.
10 grudnia 2013r. Krzysztof Czabański