Agenci PRL-owskich służb zrobili się zadziwiająco otwarci
Agenci PRL-owskich służb zrobili się zadziwiająco otwarci. Udzielają wywiadów, piszą książki. W jaką grę grają tym razem? - pisze na łamach tygodnika "wSieci" Krzysztof Czabański, opisując ostatnie publikacje i wywiady, w których w rolach głównych pojawiają się funkcjonariusze słusznie minionej epoki i reżimu.
Publicysta przekonuje, że analiza ich wypowiedzi i sugestii pozwoli na lepsze zrozumienie rzeczywistości:
Specjaliści od kłamstwa, manipulacji i prowokacji piszą książki, udzielają wywiadów, wymądrzają się w radiach i telewizjach. Warto się temu przyjrzeć, zobaczyć, jakie chwyty stosują. I zadać pytanie, na ile ta wielka ściema wpłynie na świadomość Polaków - ocenia.
Czabański dodaje, że przekaz byłych agentów mogą przyjąć tylko najbardziej naiwni obserwatorzy III RP:
Bezpieczniacy służący przez lata Moskwie chcą nam wmówić, że byli profesjonalistami w służbie polskiego państwa. A jeśli nawet (chyba przez przypadek?) zdarzyło im się, że rozpracowywali opozycję, to robili to kulturalnie i właściwie w przyjaźni z rozpracowywanymi. Do tego stopnia byli comme il faut, że nawet inni pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie mieli do nich pretensji - pisze dziennikarz "wSieci".
W artykule podkreśla również rolę dziennikarzy, którzy rozmawiają z funkcjonariuszami bądź opisują ich pracę:
Dziennikarze nie ograniczają się do bezkrytycznego zapisywania tego, co mówi agent. Twórczo włączają się w budowanie legendy. Dla nich jest oczywiste, że wywiad kochał opozycję. Bo kochał Polskę, to jasne
- ocenia Czabański.
I dodaje:
Czy rasowego dziennikarza nie ciekawi, jak to się stało, że ci – jego zdaniem – najzdolniejsi w jego pokoleniu i w jego środowisku postanowili służyć Moskwie albo jej lokalnym namiestnikom? Może i nie ciekawi. Bo kogo obchodzi, że na naszych oczach bezpieka przy ochoczej pomocy różnych entuzjastów buduje mit służby Polsce, a jej ludzie opanowali rynek mediów i kształtowania opinii?- pyta publicysta.
Całość artykułu na łamach "wSieci".